Idą Święta, a za nimi Nowy Rok!!!
Umiłowne i Umiłowani w Biegu Zawodniczki i Zawodnicy KB Vamos Amigos Wrocław! Wszystkim Wam życzymy Pięknych Świąt, a w Nowym Roku: Zdrowia, Wytrwałości, Radości i realizacji Waszych Planów Biegowych. Biegajcie i Bądźcie Szczęśliwi!
20.12.2014, Strzelińska "Piętnastka" Mariana
Mariusz "Marian" Cieślak walczył w sobotę w XXV Jubileuszowym Strzeleckim Biegu Ulicznym. Na 15-to kilometrowej trasie zajął 271 miejsce, wśród 940 biegaczy. Po biegu powiedział: "Uzyskałem czas 1:07:04. Poprawiłem się o 2 minuty w stosunku do roku 2013. Wiał mocny wiatr. Z wyniku jestem zadowolony."
14.12.2014, 2 Spartańskie Wybieganie we Wrocławiu "Pluszaki i Czekolada"
W Parku Grabiszyńskim o 11.00 Spartanie dla Dzieci z Hospicjum zbierali pluszaki i czekolady. Byliśmy także i My, w gronie siedemdziesięciu wrocławskich długodystansowców, którzy z zabawkami i czekoladami stawili się na starcie 10-kilometrowego wybiegania.
13.12.2014, I Cross Lasów Złotowskich
I edycja 22-kilometrowego biegu po lasach w okolicach Bartkowa przyniosła siódme w tym sezonie niedostateczne oznaczenie trasy. Pisze o tym zdarzeniu Łukasz Kulczewski. Łukasz był tam, biegł i zajął 5 miejsce z czasem 1:32:14.
13.12.2014, 79-ty Park Run Wrocław
W każdą sobotę u brzegów Odry, ale już nie przy Węźle Opatowice, a przy Moście Trzebnickim, o 9 rano zbierają się amatorzy pięciokilometrowego biegu. Zawodnikiem KB Vamos Amigos, który najczęściej bierze udział w tym biegu jest Mariusz Cieślak. Tym razem ukończył bieg w czasie 22:03, co dało Mu 14 pozycję wsród 61 startujących.
6.12.2014, Grand Prix Wrocław CITY TRAIL 2014/2015, Bieg 2
W przeciwieństwie do biegu pierwszego, tym razem trasy nie pomylono. Każdy z uczestników przebiegł 5 km. Bieg ukończyło 368 biegaczek i biegaczy. W biegu wystartowało 4 zawodników KB Vamos Amigos Wrocław:
-
Jacek Fedorowicz; czas: 17:47; miejsce: 8;
-
Łukasz Kulczewski; czas: 18:28; miejsce: 19;
-
Robert Sokół; czas: 20:38; miejsce: 60;
-
Marek Brodziak; czas: 22:05; miejsce: 113;
15.11.2014, XXV Mały Maraton Złotnicki
109 osób pobiegło po ścieżkach Parku Złotnickiego. Na przełajowej trasie 4,2 km rywalizowało 109 biegaczek i biegaczy. Wśród nich Łukasz Kulczewski, który z czasem 15:40, zajął dziesiąte miejsce. Rywalizacja była zacięta, pomiędzy 2 a 14 zawodnikiem na mecie różnica czasu wynosiła tylko 55 sekund.
15-16.11.2014, Bieg o Puchar J.M. Rektora Politechniki Wrocławskiej i Bieg Uliczny KS AZS Politechniki Wrocławskiej
Na nieco dłuższym dystansie niż na Złotnikach (5 km) biegano, także w sobotę, po ulicach przy Politechnice Wrocławskiej. Reprezentował nas Łukasz Budnik, przybiegając do mety na 11 miejscu. Czas Łukasza to 18:28. Do mety dobiegły 294 osoby.
Politechnice jeden bieg nie wystarczył. Dzień później zorganizowała kolejny. Tym razem na dystansie 6 km. I w nim wystartował Łukasz Budnik. Z czasem 21:06, zajął 20 miejsce.
I jeszcze Łukasz o kolejnym biegu, mającym miejsce tydzień po powyższych:
"W sobotę, 22.11.2014 r., biegłem w 44 Biegu z Okazji Dnia Podchorążego we Wrocławiu. Na 205 osób, które ukończyły bieg, zająłem 22 miejsce, z czasem 18.06. Jest to mój nowy rekord życiowy na 5 km (trasa była dłuższa o jakieś 50 m). Z naszym logo klubowym biegł również Witek Janiak, który uplasował się na miejscu 50, z czasem 19.48."
16.10.2014, Sen Jacka w Curitibie
Od dwóch tygodni jestem w delegacji, w kraju odległym od Wrocławia o 11 000 km. Miasto, do którego przyjechałem w środę (jedne z pięciu na trasie), nazywa się Curitiba. Jest to główne skupisko tutejszej Polonii. Wielu ulicom patronują Polacy. Żyją tu pokolenia emigrantów z XIX wieku. W trakcie realizacji zadań służbowych spotkałem ludzi o nazwiskach: Adamski, Lesniowski, Czeplinski. Nikt z wymienionych nie znał słowa po polsku.
W czwartek wieczorem, po pracy, odwoził mnie do hotelu kolega, Eduardo Garcia. Na elektronicznej tablicy nad ulicą przeczytał "Maratona Caixa de Curitiba domingo" - co oznacza - "Maraton w Curitibie w niedzielę".
W hotelu sprawdziłem w necie. Faktycznie jest. A oprócz maratonu biegi na 10, 5 i 3 km. Pomyślałem o biegu na 10 km, chociaż właśnie kończę okres trzytygodniowego roztrenowania i organizm jeszcze powinien odpocząć po sezonie. Cóż, zaprzeczyłem, w tym miejscu, własnej filozofii treningu i poszukałem możliwości zapisów. Zgłoszenia elektroniczne, od kilku dni, były już zamknięte. Nauczony doświadczeniem postanowiłem spróbować zapisać się bezpośrednio w punkcie dystrybucji numerów dla zawodników.
W piątek o 19.00 weszliśmy z Eduardo do sklepu dla biegaczy, w którym wydawano numery. O 19 zamykano sklep. Na pytanie o możliwość zapisu usłyszeliśmy: "Nie, już jest po czasie." Zmartwiłem się. Na to Eduardo, ze stoickim spokojem, powiedział do mnie: "Tutaj ludzie są serdeczni dla obcokrajowców. Na pewno się zgodzą. Daj im trochę czasu. O, już czegoś szukają!" Organizatorzy podumali, pogadali, porosili o paszport, o opłatę i zapisali! Dostałem numer 2858, koszulkę techniczną i uścisk dłoni menedżera biegu z życzeniami powodzenia. W niedzielę mogłem więc stanąć na starcie.
A start biegów na 3, 5 i 10 km miał miejsce o 7.45, pół godziny po starcie biegu maratońskiego, z ulicy Candido de Abreu.
Trasa jest technicznie trudna, z wieloma podbiegami. Biegłem ciężko, zająłem 17 miejsce, wśród 775 zawodników, ze słabym czasem: 38:20.
Zwycięzcy to zapewne Wam znani:
-
1 miejsce: Leonardo Junior do Nascimento; czas: 34:30;
-
2 miejsce: Vilmar Venancio Charquett; czas: 34:34;
-
3 miejsce: Maicon Sulvian da Silva; czas: 34:49;
Mój czas, znacznie odbiegający od innych tegorocznych wyników na tym dystansie, rozczarował mnie. Ale kiedy dostałem medal, piękny, z intensywną zielenią i czerwienią na złotym awersie pomyślałem: "To nie był sen. Biegałeś w Brazylii."
Na zdjęciach: czas tuż przed biegiem, meta dla wytrwałych, medal i radość po otrzymaniu numeru (Eduardo (pierwszy z lewej), organizatorzy biegu i ja).
Pozdrawiam,
Jacek
11.11.2014, Jak Polska długa i szeroka biegaliśmy dla Niepodległej!
Wrocław, Warszawa, Kępno, Żagań, Rydzyna - to miasta, w których, w biegu, czapkę ściągaliśmy, kłaniając się nisko, do ziemi, Matce Ojczyżnie!
W Warszawie w XXVI Biegu Niepodległości (10 km) pobiegli i na mecie powiedzieli:
-
Łukasz Kulczewski (135 miejsce, czas: 37:30): "Życiówki nie ma, ale miesiąc temu w Kątach pobiegłem 39 minut. Jest lepiej!"
-
Odpowiadamy: "To bardzo dobry wynik, biegnij w tym kierunku!"
-
-
Robert Sokół (859 miejsce, czas: 42:12): "Jest życiówka. Jestem mega zadowolony!"
-
Odpowiadamy: "Brawo. Zanotowałeś olbrzymi postęp od czerwca! Podejmij treningi pozwalające złamać 3 godziny, 15 minut w maratonie w przyszłym roku."
-
-
Mariusz Stefaniak (1107 miejsce, czas: 43:03): "Radość ogromna. To najlepszy wynik w sezonie. Achilles wyleczony, a od 5 października były tylko 4 treningi:"
-
Odpowiadamy: "Teraz rozsądnie zimę przepracuj. Oby bez kontuzji. A czterema treningami w miesiącu to lepiej się nie chwal, bo nam filozofię biegową burzysz!"
-
Bieg w Warszawie ukończyło 12285 osób.
W Żaganiu w III Biegu Niepodległości (10 km) reprezentował nas:
-
Paweł Rusiecki (180 miejsce na 465 startujących, czas: 47:40): "Pierwszy raz tam startowałem i pewnie nie ostatni. Wszystko przygotowane na "tip top", super organizacja, w czym pewnie spora zasługa mojego dobrego kolegi Tomasza Hucała. Życiówki z Warszawy nie poprawiłem... ale dałem z siebie wszystko!"
-
Odpowiadamy: "Dzielnie walczyłeś. Klub Ci tego nie zapomni!"
-
W Kępnie w Biegu Ulicznym Świętego Marcina (10 km) pobiegł:
-
Mariusz Cieślak (133 wśród 339 startujących, czas: 43:56): "To był mój pierwszy bieg po Maratonie Wrocławskim, w którym przeżyłem gehennę..."
-
Odpowiadamy: "Maratony to rollercoaster. W jednym cierpienie, zwątpienie, w innym euforia. Jeszcze będzie Przepięknie. Dobrze, że wróciłeś na trasę".
-
We Wrocławiu w II Biegu Niepodległości z Wąsem (11 km) walczyli:
-
Dominik Kosenda (188 miejsce, czas: 57:26);
-
Henryk Kurnol (224 miejsce, czas: 58:39);
-
Piotr Wydro - przyjaciel klubu (148 miejsce, czas: 55:07);
-
Bieg ukończyły 432 osoby. Zawodnicy nic nam nie powiedzieli. Wąsy im to utrudniały... Zdjęcie zaczerpnęliśmy ze strony www.run.freshseo.pl
-
W Rydzynie koło Leszna biegł Łukasz Budnik: "Drugi rok z rzędu startuję w Biegu Niepodległości w Rydzynie. Warunki do biegania są tam znakomite, organizacja biegu na wysokim poziomie. Start znajdował się przy zabytkowym zamku otoczonym pięknym parkiem, dalej biegliśmy wokół zalewu w Rydzynie, a meta znajdowała się przy hali widowiskowej. Na starcie stanęło ponad 300 zawodników, z czego zawody ukończyło 271. W tym roku zająłem 8 miejsce, z czasem 42:11. Już nie mogę się doczekać startu w przyszłym roku!"
-
Odpowiadamy: "Za rok będzie to Twój trzeci start. Dzielimy 8 na 3 i za rok widzimy Cię na co najmniej 3 miejscu!"
08.11.2014, GP City Trial, bieg 1 we Wrocławiu.
Na trasie się działo. O tym pisze poniżej Łukasz Kulczewski. Bieg ukończyły 432 osoby. Reprezentowało nas dwóch zawodników:
-
Łukasz Budnik (27 miejsce, czas: 21:35);
-
Łukasz Kulczewski - biegający treningowo: "Trasa nie była odpowiednio oznaczona. Każdy zawodnik przebiegł przynajmniej 5,5 km, ale byli i tacy co wracali na metę po ponad 6 kilometrach. Rekordowa frekwencja i takie niedociągnięcie! A sami organizatorzy mówili, że w Olsztynie czy Bydgoszczy mieli podobny problem. Widać nie wyciągnęli wniosków.
Ja na polecenie Tomka (trener Łukasza) biegłem treningowo prowadząc jego kolegę - Marcina. Mieliśmy zacząć razem i skończyć razem, co miało miejsce. A wystartowałem, bo chcę mieć zaliczone wszystkie biegi we wszystkich edycjach. Dziwnie się tak biegnie, jak wiesz, że jest moc, a ludzie cię wyprzedzają. Ale ma to zaprocentować w warszawie, we wtorek"
-
Zgłaszajcie się do City Trial! Jeśli wystawimy co najmniej czterech zawodników będziemy w stanie powalczyć o podium w klasyfikacji drużynowej. Termin zgłoszeń drużyny upływa 30 listopada. Proszę się więc zgłosić, przesłać do mnie informację, uczestniczyć w biegu i pędzić do mety!!! Jacek
26.10.2014, I Cracovia Półmaraton Królewski
W Krakowie startowali Paweł Rusiecki i Jacek Fedorowicz.
A w niedzielnym półmaratonie było:
-
Zimno - 5 stopni;
-
Mistrzowsko - z Yaredem Shegumo - wicemistrzem Europy w maratonie na starcie;
-
Serdecznie - Jacek sięgając po żel na 10 km, upuścił ulubioną, barcelońską frotkę, w kieszonce której była odżywka. Biegnący za nim Łukasz Pająk z Wieliczki podniósł i przekazał. Łukaszu z Wieliczki - dziękujemy!!! Szacunek!!!
-
Piękno - biegająco - trasa wiodła z Rynku, przez Planty, Błonia, wzdłuż Wisły, pod Wawelem, obok stadionu Crakovi, na stadion Wisły;
-
Ekstraklasowo - po biegu kąpiel braliśmy w szatni Wisły Kraków :);
-
Rodzinnie - do Krakowa wyjechaliśmy z dopingującymi nas Rodzinami;
-
Fantastycznie rekordowo - poprawiliśmy swoje rekordy życiowe:
-
Jacek Fedorowicz (czas: 1:17:45; 38 miejsce wśród 3744 zawodników. Zdjęcie Jacka na trasie wykonał: Mateusz Karmowski);
-
Paweł Rusiecki (czas: 1:50:41; 1944 miejsce. Poprawa "życiówki" o 10 minut!!!). Pawła po biegu sfotografowała Hania Rusiecka;
-
19.10.2014, Dresden Marathon i Oławski Bieg Po Zdrowie
W przeciągu trzech tygodni wystartowaliśmy dwukrotnie w maratonach na niemieckiej ziemi. Po biegu w Berlinie, przyszedł czas na Drezno. W stolicy Saksonii miał miejsce 17 Morgenpost Dresden Marathon, w ktorym pobiegli:
-
Nestor Kościański (czas: 4:11:13: 812 miejsce);
-
Michał Jamroziński (czas: 4:11:13; 811 miejsce);
-
Jak widzimy mamy zawodników potrafiących w jednym biegu uzyskać ten sam czas. To jest sztuka!!! Brawo!
-
W niedzielę w Oławie o 11.00 ruszyło 289 zawodników do II Biegu po Zdrowie. W tej imprezie wział udział Jacek Fedorowicz. Z czasem 35:54 zajął 7 miejsce w klasyfikacji open i 1 w kategorii M40.
12.10.2014, XV Poznań Maraton - czyli rewanż Dominika
Miesiąc temu Dominik Kosenda wystartował w 32-gim Maratonie Wrocław. Na trasie przeżył koszmar maratończyka. Bez sił dotarł do mety. Pomimo całorocznych przygotowań osiagnął wówczas słabszy czas niż rok temu, w swoim debiucie. Ta porażka nie zdemotywowała Go. Przeciwnie. Chciał udowodnić sobie i światu, że jest dobrym, wytrwałym zawodnikiem. Chciał udowodnić naszą tezę, że praca przynosi efekty.
O ile, miesiąc temu, we Wrocławiu bieg skończył w czasie 5:07:07, o tyle dzisiejszy Maraton Poznański w 4:20:49!!!
Dominik linię mety przekroczył jako 4205 zawodnik wśród 6315 kończących maraton.
W dzisiejszej radości z biegu Dominika jest tylko jeden czynnik dla Niego negatywny. Do rekordu życiowego zabrakło Dominikowi 2 sekund!!! Na dystansie 42km, 195 m zabrakło 2 sekund... 2 sekund... 2 sekund...
12.10.2014, Łukasz Budnik i Łukasz Kulczewski na trasie Grand Prix Parków Wrocławskich
Zakończyły się końca tegoroczne Grand Prix Parków Wrocławskich! O wysokie pozycje w klasyfikacji generalnej i kategorii wiekowej walczyli Łukasz Budnik i Łukasz Kulczewski. W piątym biegu cyklu, na terenie Parku Technologicznego zajęli:
-
Łukasz Budnik miejsce 5 i jednocześnie 2 miejsce w klasyfikacji po pięciu biegach w kategorii M30;
-
Łukasz Kulczewski dzisiaj miejsce 6 i 3 w całym cyklu, w kategorii M30;
-
Gratulujemy Panowie!!!
-
11.10.2014, Chudzik Family i Jacek na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu
W piękną, słoneczną, październikową sobotę spotkaliśmy się na Stadionie Olimpijskim przy okazji biegu "Przewietrz się na Olimpijskim." Odbyły się tam zawody nordic walking, na dystansie 3,6 km, bieg otwarty (960 metrów) i bieg główny na 10 km.
W biegu otwartym (960 m) wystartowali Maja, Jakub, Mateusz, Maksymilian i Jurek. Świetnie pobiegli wszyscy, a znakomicie 14 - letni Jakub zajmując drugie miejsce.
W biegu na 10 km (...garmin wskazał 9,7 km) wystartował Jacek Fedorowicz. W tych zawodach wzięło udział 156 zawodników. Jacek, z czasem 35.01 zajął 5 miejsce w klasyfikacji generalnej i 1 w kategorii M40.
Na zdjęciach:
-
na pierwszej fotografii dziesięcioletni Mateusz w stójce na jednej ręce. Rosną nam Mistrzowie!
-
na drugiej Jakub, Maja, Maksymilian, Jurek, Mateusz, Joanna, Jacek.
04-05.10.2014, Sobótka, Wrocław, Warszawa
Zaczynamy od Sobótki. W sobotę, w I Górskim Półmaratonie Ślężańskim pobiegli Łukasz Kulczewski i Michał Jamroziński. Łukasz przebiegl dystans 21 km w czasie 2:05:29, zajmując 16 miejsce. Michał przekroczył linię mety po 2:44:55, co dało Mu 173 pozycję. Bieg ukończyło 324 zawodników.
Z kolei na Osobowicach we Wrocławiu, w VIII Ósemce Osobowickiej (na dystansie 8 km), pobiegli Beata i Tomek Zając oraz zaprzyjaźniona z klubem Rodzina Siemków. Nie mamy jeszcze pełnych wyników, ale już teraz możemy napisać, że trzecie miejsce w swojej kategorii wiekowej zajęła Beata (zdjęcie Beaty wykonał Sławek Wiśniewski).
Dzień później we Wrocławiu miał miejsce VII Bieg Energetyka (dystans 4300 m). Wziął w nim udział Łukasz Budnik, który z czasem 15:20 zajął 7 miejsce w klasyfikacji generalnej i 3 w swojej kategorii wiekowej.
Także w niedzielę biegaliśmy w Warszawie. Zawody "Biegnij Warszawo" zgromadziły 8872 zawodników. Wśród nich dzielnie się spisali:
-
Mariusz Stefaniak, czas: 43:12, miejsce:429;
-
Robert Sokół, czas: 45:09, miejsce: 765;
-
Paweł Rusiecki, czas: 46:44, miejsce: 1121;
-
Henryk Kurnol, czas:49:07, miejsce: 1802;
Wszystkim naszym Zawodnikom ścigającym się w sobotę i niedzielę bijemy BRAWO, BRAWO, BRAWO!
28.09.2014, X Bieg o Puchar Burmistrza Kątów Wrocławskich na dystansie 10 km
109 zawodniczek i zawodników wystartowało w niedzielę w Kątach Wrocławskich. Wśród nich Łukasz Budnik i Łukasz Kulczewski.
Łukasz Budnik ukończył bieg z nowym rekordem życiowym (37:40), zajmując czwarte miejsce. Łukasz Kulczewski (38:58) zajął miejsce ósme. Brawo Panowie!
28.09.2014, Dominik Kosenda na trasie Biegu Rodzinnego na Bielanach Wrocławskich
W Warszawie na Bielanach "kręciła się karuzela". We Wrocławiu, przez 9 km biegało i "kręciło" dwa kółka ponad 300 zawodniczek i zawodników. W tej stawce znalazł sie nasz biegacz, Dominik Kosenda, który uplasował się na 139 pozycji z wynikiem 45 minut. Gratulacje Dominiku!
27.09.2014, Łukasz Kulczewski czwarty w Miłoszycach
W sobotę, Łukasz "wybiegał" czwarte miejsce na dystansie 7 km w Biegu Harcownika, w Miłoszycach koło Jelcza - Laskowic. Czas Łukasza to 26:25.
28.09.2014, Berlin Marathon Jacka Fedorowicza
2:45:21
21.09.2014, ForestRun - Nowa jakość biegania wg Ani Sipowicz
Wielkopolski Park Narodowy stał się dla mnie częstym punktem na mapie sportowych zawodów. Po Pogoni za Wilkiem przyszedł czas na crossowy bieg na dłuższym dystansie tj. 23 km.
W sobotę wzięłam udział w zawodach ForestRun zorganizowanych na terenie Parku po raz pierwszy. Zawodnicy mieli do wyboru dwa dystanse, krótki 23KM i długi 44KM. Trasa dystansu krótkiego częściowo pokrywała się z trasą długą. Obie cudownie piękne, biegnące duktami leśnymi, drogami wśród pól i wąskimi ścieżkami. Największe wrażenie zrobił na mnie odcinek biegnący przy Jeziorze Góreckim, pięknie ukształtowany, wąski, ze ślicznymi widokami na wodę i linię brzegową prześwitującą spomiędzy drzew. Krajobraz mnie ten tak oczarował, że na moment kompletnie zapomniałam o zmęczeniu a oczy moje chłonęły piękne widoki. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę ze spokoju natury, który mnie otacza. Brak jakichkolwiek hałasów, dźwięków klaksonów, trąb, okrzyków, zespołów muzycznych, publiczności w ilości większej niż zawodników, tak charakterystycznych dla miejskich masowych imprez biegowych. W zamian można było usłyszeć śpiew ptaków, szum wiatru i poczuć zapach lasu pełnymi nozdrzami. To wszystko spowodowało, ze mój bieg przyjął prawie charakter kontemplacji. Wysiłek spory dla ciała lecz relaks dla zmysłów i duszy. Odkryłam w ten sposób nową jakość biegania.
Zakładałam od samego początku, że nie będę się ścigać, że pobiegnę w sposób podobny do treningów. Nie wiedziałam czego się mogę spodziewać. To mój pierwszy cross na takim dystansie, więc i moje nastawienie musiało być odpowiednie. Ustawiałam się nawet na końcu, żeby przypadkiem nie ulec euforii pierwszych minut i nie wyczerpać całej energii na pierwszych 10 kilometrach. Opracowany plan udał się. Trochę musiałam wyprzedzać zawodników, jednak nie był to jakiś dyskomfort, ponieważ było nas około 300 na starcie. Cel osiągnęłam jako 28 kobieta z czasem 2:07:25.
Wbiegłam na metę mokra lecz na komforcie psychicznym i fizycznym.
ForestRun to genialne, moim zdaniem, zawody. Świetnie zorganizowane i zaplanowane. Był to też wynik tego, że współorganizatorką jest niesamowita kobieta, Agnieszka Korpal, która sama biega ultramaratony. Ustanowiła wspólnie z inną zawodniczką rekord trasy drużyn kobiecych w Biegu Rzeźnika. Startowała też w biegu 7 Dolin, Biegu Ultra Granią Tatr. Swoje doświadczenie biegowe przeniosła na zawody po WPN i można było tego w pełni doświadczyć biorąc w nich udział.
Nie mam zbyt wielu zdjęć za wyjątkiem medalu, który uważam za najładniejszy jaki do tej pory zdobyłam. Dla chętnych i wnikliwych załączam link do strony biegu: http://forestrun.pl/
pozdrawiam serdecznie, jesiennie już, z Poznania.
20.09.2014, 2 Sobótczańska Dziesiątka. Biegaliśmy z Mistrzem Europy
O 10.00 na ulice Sobótki wybiegło blisko 600 zawodniczek i zawodników biorących udział w 2 Sobótczańskiej Dziesiątce. Zanim jednak nastąpił start, stanął obok nas, Adam Kszczot, tegoroczny Mistrz Europy w biegu na 800 metrów. Zawodnicy wyposażeni w telefony komórkowe zrobili zdjęcia z Mistrzem. Celem Adama Kszczota nie było pokonanie całych 10 km. Po strzale startera przebiegł z nami 200 metrów. Gdyby ktoś się nas jednak pytał, to z całą stanowczością będziemy mówić:
"Biegaliśmy z Mistrzem Europy"
Bieg ukończyło 578 zawodników. Trzecie miejsce w tym gronie zajął Jacek Fedorowicz (czas: 37.10). Naszego reprezentanta wyprzedzili: Adam Kuzynin (36:57) i Stajniak Bartłomiej (33:50), który ustanowił rekord trasy.
13.09.2014, Bike Challenge Ani
Piszę do was z opóźnieniem, jednak dopiero teraz ochłonęłam po moich zawodach rowerowych Bike Challenge, które odbyły się (13 września) po raz pierwszy w Poznaniu. Od samego początku budziły one u mnie ambiwalentne uczucia. Startowałam na dystansie 15km. Trudno to nazwać zawodami, jednak na mojej holenderskiej Gazelle nie mogłam się ścigać na 100km. Trochę żałuję, że nie było dystansu pośredniego np. na 50km. Jestem też poirytowana dodatkowo tym, że ani się nie zmęczyłam, ani nie spociłam, a dodatkowo moja irytacja wzrosła jak zobaczyłam to co się dzieje w strefie finishu. To był bike piknik, a nie żadne zawody. Wbiłam się w leżak i z przerażeniem obserwowałam o co w tym wszystkim chodzi. Czy tak wygląda promocja zdrowia?? Aktywności fizycznej?? I w dodatku dzieci na to patrzą!! Ludzie przejechali 15km (nawet chyba nie, bo trasa podobno wynosiła 12km), a bilansowali wydatek energetyczny jak po 200 km. Żarli na potęgę, do tego stopnia, że zaczęto stawiać im kreski na numerach startowych, a piwo lało się puszkami. Straciłam resztki cierpliwości, zapomniałam o poprawności politycznej, bo nie sposób patrzeć i mówić, że to fajna impreza. Przypomniały mi się igrzyska rzymskie i harce tylko, że zamiast gladiatorów i lwów były hamburgery.
Były to moje pierwsze i ostatnie zawody rowerowe tego typu. Nie były one w moim typie wrażliwość sportowej. Ostatecznie było mi przykro, bo patrzyłam na zawodników z dystansu na 100km uśmiechniętych, zadowolonych i trochę im zazdrościłam.
Na metę dotarłam z czasem 00:21:25 zajęłam 143 miejsce w open, wśród kobiet byłam 17 a w kategorii k35: 5ta.. brrr i to na Gazelle!! Wow, ale konkurencja!!
Przesyłam Wam kilka zdjęć z picnicu i cieszę się, że w sobotę (20 września) biegnę w crossowym biegu Forestrun w WPN na trasie 23km. Tam będą zawody i prawdziwi miłośnicy, zapaleńcy i mocarze :))!!
Pozdrawiam Was serdecznie
Ania
14.09.2014, 32 Wrocław Maraton.
Bieg ukończyliście. Ból przetrzymaliście. Chwała Wam za to!
Pięciu naszych zawodników stanęło dzisiaj na starcie 32 Wrocławskiego Maratonu. Każdy przekroczył linię mety.
Wieniec laurowy należy sie Łukaszowi Budnikowi, który ustanowił swój rekord życiowy, poprawiając poprzedni wynik, aż o 5 minut! To bardzo duże osiągnięcie! Widać stały rozwój sportowy Łukasza. BRAWO! BRAWO! BRAWO!
Czasy i miejsca naszych Zawodników:
Łukasz Budnik; czas: 3:05:44; 70 miejsce;
Łukasz Kulczewski; czas: 3:13:17; 112 miejsce;
Mariusz Cieślak; czas: 3:46:23; 792 miejsce;
Tomek Zając; czas: 4:52:47, 3070 miejsce i jak zwykle pierwsze miejsce za wspólny, bieg rodzinny i radość w kwiatach;
Dominik Kosenda; czas: 5:07:07; 3366 miejsce;
Na zdjęciach wykonanych przez Roberta Sokoła i Mariusza Stefaniaka są nasi Bohaterowie. W porannym Biegu Rodzinnym wzięli udział Maja i Jurek z synami (na zdjęciu w zielonych koszulkach).
Bieg ukończyło 3840 Zawodniczek i Zawodników. Wygrał Kenijczyk, KANGOGO Felix Kipkorir, w czasie: 2:13:41.
Maraton to niewdzięczny dystans. Przygotowujemy się do niego miesiącami. W ostatnim tygodniu myślimy nad strategią biegu. I bywa, że wszystko nam wychodzi, kończymy bieg w dobrym zdrowiu, z rekordem życiowym. Endorfiny krążą w organiźmie. Jesteśmy szczęśliwi!
Są jednak maratony demolujące, przynoszące ból w trakcie biegu i rozczarowanie na mecie. Stawiamy wówczas pytania: Dlaczego? Co zrobiłem źle? Jaki błąd popełniłem w treningu? Co mam poprawić? Czy to kres moich możliwości?
Ale Maratończykiem się nie bywa! Maratończykiem się jest! Prawdziwy Maratończyk musi poznać ból, rozczarowanie, własne ograniczenia. Musi poznać zniechęcenie. A po rozgoryczeniu zacząć na nowo zaprzyjaźniać się z wieczornym treningiem, z samotnością długodystansowca.
Rozmawiając dzisiaj z Łukaszem Kulczewskim, Mariuszem, Dominikiem poznałem Ich poczucie niespełnienia. I przeżywam je razem z Nimi, bo wiem jak dobrymi są Biegaczami. Dzisiaj nie osiagnęli założonych celów. Dzisiaj. Jutro zdobędą więcej. Nie piszę tego bezpodstawnie:
Łukasz to wielki talent, odkryty dla biegania po trzydziestce - bieg poniżej 2 godzin 50 minut jest w Twoim zasięgu!
Dominik to konsekwencja, upór i systematyczność. Swój cel zrealizujesz, a ja pobiegnę wówczas po szlachetny trunek, o którym rozmawialiśmy.
Mariusz to multisportowiec. Nie tylko dąży do poprawy swoich wyników biegowych, ale uczy dzieciaki, młodzież jak walczyć na ringu. Okazuje się, że dyscypliny skutecznie można łączyć. Widziłem Go w roli trenera. To dobry trener, a dobry trener nie pozwoli, aby dystans z Nim wygrał. To On wygra z dystansem! Vamos Amigos, Jacek.
7.09.2014, XXIV Międzynarodowy Półmaraton w Pile
W niedzielę, 7 września, na ulice Piły wybiegło blisko 3000 zawodników rywalizujących na dystansie półmaratońskim. Byli wśród nich trzej zawodnicy KB Vamos Amigos Wrocław:
-
Jacek Fedorowicz (bieg ukończył w czasie: 1:22:12, zajmując 73 miejsce);
-
Grzegorz Łocan (czas: 1:58:14; miejsce: 1677);
-
Mariusz Stefaniak - wystartował z kontuzją achillesa. Ze względu na ból musiał zejść z trasy. Trzymamy kciuki za szybki powrót do zdrowia Mariuszu.
Półmaraton wygrał Kenijczyk Muteti Daniel Muindi, w czasie: 1:02:11;
7.09.2014, XXIV Bieg Solidarności we Wrocławiu
Z kolei w sobotę, 6 września, ponad 800 zawodników stanęło na starcie XXIV Biegu Solidarności we Wrocławiu (dystans 5,2 km). Barw naszych bronili: Łukasz Kulczewski i Mariusz Cieślak:
-
Łukasz zajął 35 miejsce, z czasem: 18:46;
-
Mariusz przybiegł na 106 pozycji, z wynikiem: 21:11. Co ciekawe, tego samego dnia rano, Mariusz pobiegł na dystansie 5 km w biegu Park Run, w którym zajął piąte miejsce (czas: 21:10).
Zwycięzca biegu, Kuzmiahor Oleksandr, ukończył bieg w czasie 15:31;
30.08.2014, Góra i Wrocław - miejsca naszych sobotnich biegów. Relacje w telegraficznym skrócie
Zaczynamy od Wrocławia. Dwaj Panowie Ł. wystartowali w 4 biegu Grand Prix Parków Wrocławskich, na dystansie 6,5 km. Zajęli świetne miejsca! Łukasz Kulczewski (wynik: 25:14) był trzeci, a Łukasz Budnik (wynik: 25:31) czwarty. Bieg ukończyło 61 zawodników. Wygrał reprezentant Piasta Wrocław Damian Frankowski (z czasem: 24:59).
Obok zdjęcia z sobotniego biegu:
-
podium w kategorii M30: Łukasz Kulczewski (2 w kategorii wiekowej) i Łukasz Budnik (3 w kategorii);
-
1 miejsce synka Łukasza Budnika - Pawła, który, mimo że ostatni wystartował, bo się zagapił - do mety dobiegł jako pierwszy z pięciu czterolatków. Brawo Zuchu!
Z kolei w Górze, w V Biegu z Policją (dystans 10 km), wziął udział Mariusz Cieślak. Mariusz pobiegł w czasie 42:38. Zajął 70 miejsce wśród 381 startujących. Był też 22 wśród 110 policjantów.
Naszym zawodnikom serdecznie gratulujemy wyników!
23.08.2014, Henryk Szuplak w Reykjaviku
Wybrać się za miasto, pobiegać w kraju nieznanym. Można? Pewnie, że można. Heniek Szuplak pokonał półmaratoński dystans w stolicy Islandii. Z czasem 1:51:18 zajął 729 miejsce w stawce 2177 zawodników. A co przeżył i co widział poniżej nam opowiada.
Turystykę biegową wymyśliłem sobie już jakiś czas temu, gdy bieganie nie było jeszcze tak bardzo popularne, a nawet modne. Nie było akcji "Polska Biega", ani narodowego spisu, na który patrzę z pewną podejrzliwością. Widok biegacza dość często wzbudzał uśmiech politowania szczególnie " po wsiach". "Ubrał się jak ciota i poszedł polatać" - miał kiedyś komuś wypalić mój własny - niech spoczywa w pokoju - Ojciec. Jak wiadomo chłop w życiu ma ważniejsze sprawy niż bieganie " po próżnicy". Co prawda, to prawda.
W zaznaczaniu kątów potem jest coś pierwotnego, coś z czego czerpię pewną, perwersyjną satysfakcję. Wyjazd do kolejnego miasta z zamiarem biegania tamże jest jak próba zdobycia tego miejsca. Wybaczcie jeśli zabrzmiało to arogancko. Jak wiemy, dystanse uczą pokory. Na ten więc czas tego roku wymyśliłem sobie Reykjavik, który jest bardzo północny i bardzo skandynawski. Zgłoszenie wysłałem jeszcze w lutym, pozostało więc tylko niszczyć podeszwy regularnie i sumiennie, a może nawet i metodycznie. I sprawy szły w dobrym kierunku dopóki sprawy w dobrym kierunku iść - jak to w życiu bywa - przestały. Drobna kontuzja, ale uciążliwa, z tych gdzie nie wiadomo dokładnie o co chodzi, a boli... Na nowo zacząłem biegać jakieś dwa tygodnie temu, o maratońskich planach trzeba było zapomnieć, ale to nic. Jedyny plan jaki mi pozostał na Reykjavik to przebiec połowę równym tempem i mieć z tego nieco satysfakcji, a nie kolejną kontuzję. I wiecie co? Udało się! To nie jest tak, że te 01:51:18 przyjmuję z ramionami w górze i zawodzę dziękczynnie w kierunku nieba - "O szczęście niepojęte...". Nie, to nie tak, ale - biorąc pod uwagę okoliczności - jestem zadowolony.
O tej porze roku jest tu przyjemnie chłodno, trasa jest płaska i - nad zatoką - interesująca estetycznie. Bardzo bym chciał powrócić tu kiedyś, aby zmierzyć się z pełnym dystansem. Okoliczności islandzkiej przyrody nie będę Wam opisywał, bo wyjdzie z tego tylko pełen zzzzzzachwytów bełkot. Jak boga kocham - bardzo tu ładnie.
Pozdrawiam z końca świata, skulum fara vinir! H
16.08.2014, Znakomity występ Łukasza Budnika w Lesznie.
W niedzielę miał miejsce Maraton Koleżeński w Lesznie. Wziął w nim udział Łukasz Budnik, który w gronie 122 zawodników zajął wyśmienite VII miejsce, poprawiając jednocześnie swój rekord życiowy. Poniżej o biegu mówi Rekordzista:
W sobotę 16 sierpnia biegłem w Lesznie maraton (42.195 m mierzone kółkiem; bez atestu). Start miał być o 10.00, ale został opóźniony o 15 min. Biegaliśmy 4 pętle. Warunki pogodowe były wyśmienite; w nocy padał deszcz, nad rankiem mżawka.
Pierwszą pętlę biegliśmy po jeszcze nieudeptanych ścieżkach. Na odcinku około 3 kilometrów wpadało się w błoto do połowy buta. Pierwszą pętle biegłem z czołówką, na 8 pozycji.
Na drugiej pętli utworzyły się trzy grupy po dwie osoby. Za nimi biegli pozostali zawodnicy.
W połowie dystansu awansowałem na 5 pozycję (z czasem 1.28.53 - nowy rekord połówki).
Na 2 km trzeciej pętli mijał mnie zwycięzca całego biegu Krzysztof Maciejewski (jego wynik końcowy to: 2:58:12). Dalsze kilometry biegłem samotnie.
Czwarta pętla zaczęła się nieźle. Na punkcie odżywiania podali mi colę! Wypiłem od razu 3 kubki i pobiegłem dalej. Dobiegłem do 38 km i złapał mnie kryzys. Bardzo mi spadło tempo biegu. Z daleka widziałem jednego zawodnika, który się do mnie zbliżał. Dobiegłem do 40 km i przyspieszyłem. Dwa ostanie kilometrem walczyłem sam ze sobą, nie odpuszczałem. Zawodnik z tyłu naglę opadł z sił. Ostatnie 500 m do mety walczyłem na całego i wpadłem na metę z 7 wynikiem i czasem 3.10.29!!! W kategorii wiekowej zająłem 4 miejsce.
Po biegu byłem bardzo zadowolony z nowego czasu życiowego. 14 września znowu zmierzę się z tym dystansem, tym razem we Wrocławiu.
Zdjęcie Łukasza na trasie biegu: Witold Spisz
17.08.2014, Łukasz Kulczewski 37:33
15 sierpnia miał miejsce bieg w Oleśnicy. Dystans anonsowany to 10 km, realny, podawany razem z wynikami, to 9,8 km. Dlaczego nie 10 km?
W zawodach uczestniczył Łukasz Kulczewski, który wyjaśni nam tajemnicę krótszego dystansu. Czekamy Łukaszu na wiadomość od Ciebie.
Nasz reprezentant Łukasz Kulczewski zajął 16 miejsce wśród 148 biegaczy. Jego wynik to 37 minut 33 sekundy. Najszybszym zawodnikiem był Jacek Sobas (czas: 32:11).
09-10.08.2014, W Henrykowie i Wrocławiu zimno nam nie było!
Podczas weekendu zawodnicy KB Vamos Amigos startowali w trzech biegach:
-
Półmaratonie Henrykowskim;
-
Park Run we Wrocławiu;
-
Kontrolnej Trzydziestce;
Lato świeciło pełnym słońcem, a my opalaliśmy się na trasach:
-
W Henrykowie, w III Półmaratonie Henrykowskim biegali, po górach i dolinach, Jacek Fedorowicz i Grzegorz Łocan. Na starcie stanęło 460 zawodnikow. Bieg ukończyło 444 biegaczy:
-
Jacek zajął 9 miejsce w klasyfikacji open i 2 w kategorii M40. Jego czas to 01:25:26;
-
Grzesiek przybiegł na 174 pozycji, z wynikiem 01:56:54. Do "życiówki" Grzegorzowi zabrakło 3 minut. Już za 4 tygodnie zmierzy się z nią na Mistrzostwach Polski w Półmaratonie, w Pile;
-
Bieg wygrał Kenijczyk Rop Abel Kibet z czasem 01:07:50;
-
-
-
We Wrocławiu, w kolejnym biegu Park Run, na 5 km, wystartował Mariusz Cieślak. Tym razem przybiegł na 7 miejscu, osiagając rezultat: 22:00;
-
Także we Wrocławiu, miał miejsce "Bieg Kontrolny na 30 km." Ostatecznie okazało się, że nie do końca organizatorzy skontrolowali dystans i zamiast 30 km zawodnicy pobiegli o ponad 1,5 km mniej. Wśród sklasyfikowanych 160 startujących był Dominik Kosenda. Z wynikiem 03:02:33 zajął 122 miejsce.
-
Wygrał Tomasz Sobczyk z klubu LUKS Żurawina, z czasem 01:50:53;
-
Wszystkim naszym zawodnikow gratulujemy. Żar lał się z nieba, ale do mety dobiegliście! Brawo!
Obok zamieszczono zdjęcia. Tym razem nie z tras biegowych, a Fiesty popółmaratońskiej w Henrykowie. Zdjęcia wykonano godzinę po biegu. To się nazywa być w formie!
02.08.2014, Szaleństwo Mariusza "Mariana" Cieślaka
Gdy inni odpoczywają, lub trenują przygotowując się do drugiej części sezonu, Mariusz "Marian" Cieślak startuje. Bezpośrednio po powrocie z południowego urlopu, wziął udział w kolejnym biegu Park Run Wrocław. Pięcio- kilometrową trasę, wzdłuż Odry, przebiegł w 20 minut 41 sekund.
Ale dlaczego piszemy o "Szaleństwie Mariana"? Otóż dwa dni przed biegiem zdradził nam, że na urlopie "wypoczywał" i za dużo nie biegał. Truchtał, od czasu do czasu, po greckich plażach, raczył się trunkami, którymi greccy bogowie nie gardzą... Ale gdy już stanął na starcie to wiedział, że zawodnik KB Vamos Amigos Wrocław walczy od startu do mety bez względu na warunki i relacje z Zeusem. Walczył i zajął 2 miejsce wśród 28 startujących. Do zwycięzcy stracił tylko 11 sekund.
Brawo Mariuszu!
Jak zwykle, po biegu "Mariana" na mecie pojawiła się muza olimpijska Klio całująca Go w policzek...
27.07.2014, Ania jeździ i biega po lasach Wielkopolski.
Dwa tygodnie temu, od naszej poznańskiej Reprezentantki, Anny Sipowicz, otrzymaliśmy list o następującej treści:
"Cieszę się z pogody tego lata. Jak dla mnie jest ona przepiękna. Biegam teraz trochę mniej. Chyba to kwestia tego, że potrzebowałam zmiany. Stałam się rowerzystką miejską. Kupiłam przepiękną, holenderską gazelle:). Mam cudowny koszyk, niebieski dzwonek i konkretny łańcuch. Postanowiłam trochę urozmaicić swoje aktywności sportowe i zgłosiłam się na zawody Poznań Bike Chellange na dystansie 15 km. Pokonam je na miejskim rowerze, z wiatrem we włosach.
A za dwa tygodnie pobiegnę fajne zawody w Parku Wielkopolskim. Trzymajcie proszę kciuki. Przesyłam kilka zdjęć z moich tras Rowerowo - biegowych."
Poznańska rowerzystka miejska Ania"
Jak napisała tak zrobiła. W sobotę (26.07.2014), ruszyła w:
POGOŃ ZA WILKIEM.
To bieg na 10 km mający miejsce na terenie Wielkopolskiego Parku Narodowego. Pięknie pobiegła nasza Ania! Wśród 111 kobiet zajęła 6 miejsce, z czasem 52:51. Brawo, Brawo Aniu!!!
27.07.2014, Podziękowania
Panie i Panowie! Zawodniczki i Zawodnicy Naszego Ukochanego Klubu Biegacza Vamos Amigos Wrocław!
Serca Wasze są Wielkie! W imieniu Marty, Jej Rodziców (Ani i Piotra) oraz Rodzeństwa dziękuję za pomoc w Jej rehabilitacji. Wasze składki członkowskie pomogą opłacić zajęcia, którym Marta musi być poddawana. Jesteście Wspaniali! Pozdrawiam Was gorąco - Jacek.
Na zdjęciu Marta na rękach Henia Kurnola.
12.07.2014, Park Run Wrocław
Mariusz Cieślak, z czasem 20:48, zajął IV miejsce w biegu Parkrun we Wrocławiu. Bieg ukończyło 59 zawodników. Do zwycięzcy Mariuszowi zabrakło zaledwie 46 sekund. Gratulujemy!
5.07.2014, V Maraton Gór Stołowych
W sobotę, nasz najlepszy Góral - Łukasz Kulczewski - walczył na 50 kilometrowej trasie w V Maratonie Gór Stołowych. Na trasę wyruszyło 461 zawodniczek i zawodników. Łukasz nas nie zawiódł! Metę osiagnął jako 59 zawodnik.
Łukasz pozwala nam poczuć atmosferę tego biegu, dzięki swojej relacji.
Łukasz Kulczewski:
Bieg Żywych Trupów - Supermaraton Gór Stołowych 2014
Historia zatoczyła koło. Minął rok od mojego pierwszego startu w Maratonie Gór Stołowych. Obiecałem wtedy, że wrócę tu za rok i powalczę raz jeszcze. I wróciłem i walczyłem, a co z tego wyszło spróbuję opisać.
Zaczęło się, jak co roku w lutym. Pobudka o północy, aby móc się zapisać do tego biegu. Godzina 0:00 komputer odpalony i start. Szybko wypełniam formularz, kończę o 0:00:20 i co? Jestem 117 zapisaną osobą. W przyszłym roku muszę być jeszcze szybszy. Ale nic to. Jestem na liście startowej. Po 15 minutach brak już wolnych miejsc....
Przeczytaj całą relację Łukasza, zobacz zdjęcia, wystartuj w przyszłym roku!!!
Na zdjęciach: Łukasz podczas supermaratonu, profil trasy (zaczerpnięty ze strony organizatora biegu), odpoczynek i zdjęcie z Najwierniejszym Kibicem.
Uwaga! Tekst Łukasza ukazał się 7 lipca na głównej stronie maratonów polskich. Ale u nas był pierwszy, już 6 lipca!
05.07.2014, XII Bieg Opolski
W sobotę, 5 lipca, na wyspie Bolków, w Opolu, miały miejsce dwa biegi: na 10 km i 5 km. W krótszym z biegów wystartował Jacek Fedorowicz. Z czasem 17:04 zajął 4 miejsce wśród 201 biegaczy.
28.06.2014, V Bieg Vamos Amigos na Ślężę.
Już po raz piąty, pobiegliśmy z Przełęczy Tapadła na Ślężę. Tradycją stał się bieg byłych zawodników MKS Psie Pole i Juvenii Wrocław trenowanych tysiące lat temu przez Trenera Henryka Kurnola. Celem spotkania była pomoc w rehabilitacji - Marty Sucharskiej - córeczki naszego Przyjaciela Piotra. I jak zwykle KB Vamos Amigos pięknie się zachował pomagając Marcie. Dziękuję Wam Przyjaciele za Wasze Wielkie Serca!!! Dziękuję także Mariuszowi i Agnieszcze oraz Heniowi za przygotowanie medali, statuetek, organizację spotkania. Jestem z Was dumny. Jacek.
Kilka słów o biegu.
Na trasę, o długości 2,8 km, wznoszącą się z poziomu 384 m n.p.m. na wysokość 718 metrów, na szczyt góry Monte Silenti (nazwa łacińska), wybiegło 18 zawodniczek i zawodników. Biegły więc dzieci (starsze i młodsze) naszych klubowiczów, Żony i oczywiście Zawodnicy Klubu. Sędziowali Krzysztof i Kasia Kurnolowie. Zdjęcia wykonali Tomek Tuliński i Rober Sokół. Pyszne posiłki przygotowali Agnieszka Kurnol i Kitchen Family Tulinski. Te pyszne dania pałaszowaliśmy po biegu, zapominając, na moment, o "sportowym trybie życia."
Zanim wybiegliśmy Paweł powiedział: "a prawdą nie jest, że połowa dystansu ma miejsce, przy drewnianej budce". I miał rację. Trasa nie jest łatwa, a dystans 2,8 km jest bardzo złudny. Poziom zmęczenia każe mnożyć przebiegniętą odległość razy cztery.
O 17.00 starter - Henryk Kurnol - powiedział: "Czas na nas. Ruszajmy" (a jeśli tak nie powiedział i to moja nadinterpretacja to z pewnością w ten sposób pomyslał). Na czoło wybiegł Grzegorz, za nim Piotrek Waśniewski, ich śladem podążyli Jacek i Mariusz. Grupa się rozciągnęła. Wraz ze wzrostem wysokości bieg stawał sie coraz trudniejszy, oddech był krótszy, a nogi cięższe. Nikt się nie poddawał. Każdy walczył. Ostatecznie na mecie zameldowaliśmy się w kolejności:
-
Jacek Fedorowicz; czas: 16:09;
-
Piotr Waśniewski; czas: 19:51;
-
Mariusz Stefaniak; czas: 2o:38;
-
Grzegorz Łocan; czas: 21:27;
-
Marcin Tuliński; czas: 22:20;
-
Mirek Białecki; czas: 22:24;
-
Paweł Rusiecki; czas: 23:01;
-
Henryk Kurnol; czas: 25:38;
-
Bartek Miszkieło; czas: 25:41 (trzynastolatek);
-
Hania Zając; czas: 31:01 (ośmiolatka);
-
Tomek Zając; czas: 31:02 (Pomocnik jak zwykle... Tomek biega i pomaga osiagnąć dobre wyniki innym. Tym razem byla to córka Hania);
-
Hania Rusiecka; czas: 32:13;
-
Jakub Rusiecki; czas: 32:43;
-
Kacper Rusiecki; czas: 32:44;
-
Mateusz Białecki; czas: 33:53;
-
Robert Sokół; czas: 33:53;
-
Anna i Zbiegniew Tulińscy - zwycięzcy klasyfikacji: małżeńskie wejście na Ślężę;
Największe brawa należą się najmłodszym: Hani Zając i Bartkowi Miszkieło. Byliśmy pełni podziwu widząc Ich finisz na szczycie góry.
A na zdjęciach zawodnicy i sympatycy KB Vamos Amigos na Ślęży po biegu i tuż po uroczystej kolacji.
29.06.2014, Oława. VII Bieg Koguta
Oława stanęła na wysokości zadania i godnie przyjęła uczestników VII Biegu Koguta. Na dystansie 10 km ścigało się 1099 zawodniczek i zawodników. Tak duża liczba startujących w biegu na 10 km na Dolnym Śląsku jest rzadkością. W stosunku do ubiegłego roku wzrost frekwencji wyniósł 130%.
-
Startujący klubowicze:
-
Do Oławy pojechali: Łukasz Kulczewski, Dominik Kosenda, Jacek Fedorowicz;
-
-
Rozgrzewka:
-
Spotkany Przyjaciel Klubu - Witek - przedstawił swoją filozofię rozgrzewki: "Nie ma się co rozgrzewać jeśli w samochodzie, którym dojeżdża się na zawody jest ciepło lub temperatura powietrza, na zewnątrz, jest wysoka;" oraz "Nie powinniśmy sie męczyć na rozgrzewce skoro czeka nas wyczerpujący bieg;"
-
Witka bardzo lubimy, ale zrobilismy na przekór Jego słowom i poszlismy na rozgrzewkę (trzykilometrową);
-
-
Start:
-
Zaczęliśmy i zakończyliśmy bieg na rynku. Na czwartym kilometrze wybiegliśmy na szosę wiodącą wśród "zboża łanów" i tak biegliśmy do kilometra ósmego. Potem wbiegliśmy do miasta, finiszując. Opis jest lapidarny, ale zmęczenie było ogromne;
-
-
Rezultaty:
-
Jacek Fedorowicz - 13 miejsce wśród 1099 startujących i 2 miejsce w kategorii M40; czas: 35:37;
-
Łukasz Kulczewski - 44 miejsce i 19 miejsce w kategorii M30; czas: 39:02;
-
Dominik Kosenda - 744 miejsce; czas: 54:33;
-
-
Rozmowy;
-
Po biegu mieliśmy możliwość porozmawiania z Przyjaciółmi (Moniką, Marcinem, Dominikiem Samotijem (IV miejsce), Adamem Putyrą (zwycięzcą biegu), Adamem Kuzyninem). Porozmawialiśmy o startach i metodyce treningu długodystansowca;
-
Na zdjęciu Jacek z nagrodą za drugie miejsce w kategorii M40; zdjęcie: Dominik Kosenda
21.06.2014, Strzegom, Smolec - biegaliśmy na 12 i 10 kilometrów, a jeden z nas (dla całusa) chciał biegać do rana.
W sobotę (21.06) biegaliśmy w Strzegomiu i Smolcu.
W Strzegomiu w biegu III STRZEGOMSKA DWUNASTKA, wystąpił Łukasz Kulczewski. Jak nazwa wskazuje dystans wynosił 12 km. Wystartowało 219 zawodników. Łukasz zameldował się na mecie 19 z wynikiem 46:42. Zwycięzca pokonał trasę w czasie: 40:20.
Tego samego dnia, w podwrocławskim Smolcu, miała miejsce II Smolecka (za)Dyszka. Warunki do biegu były wyśmienite; temperatura +18 stopni, dobra organizacja biegu, przyjaciele na trasie. Nie można było źle pobiec. Na dystansie 10 km, wśród 378 zawodniczek i zawodników reprezentowali nas:
-
Jacek Fedorowicz - 4 miejsce; czas: 35:32 - rekord życiowy;
-
Mariusz Cieślak - 53 miejsce; czas: 43:29;
-
Marek Brodziak - 66 miejsce; czas: 44:09 - rekord życiowy;
A na zdjęciach zawodnicy KB Vamos Amigos plus Tajemnicza Nieznajoma nagradzająca Mariusza za wytrwałość w biegu.
zdjęcia: Anna Cieślak
22.06.2014, XV Bieg Śladem Konia i Złota Medalistka Olimpijska, która nam nagrody wręczała.
Warto było przyjechać w niedzielę na Partynice, gdzie Wrocławski Klub Biegacza Piast, po raz piętnasty, organizował, na torze wyścigów konnych, Bieg Śladem Konia. O godzinie 11.15 ruszyło mówiąc poetą Wierzyńskim "stado wspaniałe (158 zawodniczek i zawodników), w powietrzu przesiewając się lśniącem."
Pobiegliśmy po trawie, nogi wysoko unosząc. Przez dwa okrążenia toru (każde po ponad 2,1 km) walczyliśmy o nagrody z rąk Tej, która ma oko niezwykle celne.
Bieg był bardzo wymagający. Z ulgą, po przekroczeniu mety, kładliśmy się na trawie.
Poniżej zajęte miejsca i wyniki:
-
Jacek Fedorowicz - 2 miejsce ogółem; czas: 14:48 (1 miejsce w kategorii M40);
-
Łukasz Kulczewski - 11 miejsce ogółem; czas: 16:00 (2 miejsce w kategorii M30);
-
Dominik Kosenda - 83 miejsce ogółem; czas: 21:13 - (28 miejsce w kategorii M30);
Po biegu nagrody nam wręczała Złota Medalistka w strzelectwie z Atlanty i Sydney Renata Mauer - Różańska.
Reportaż zdjęciowy przygotowała Agata Kulczewska. Mamy więc:
optymizm przed biegiem; sposób na drugie miejsce; cierpienie na mecie; zdjęcie z przyjaciółmi klubu: Moniką Gochą (3 miejsce wśród Pań) i Tomkiem Regimowiczem; błogosławieństwo Łukasza; podium Jacka; zdjęcie naszej trójki ze zwycięzcą biegu Adamem Kuzyninem; podium Łukasza z Dominikiem Kruminem i Renatą Mauer;
22.06.2014, Jaja to zdwojone ja
Henry Szuplak zamieszcza wpis na swoim okołokulinarnym blogu. Zaczyna od dzieweczki co to "szła do laseczka", następnie serwuje danie z Jego Top 5 (widoczne na zdjęciu, nawiązujące do tematu wpisu) i daje nadzieję, że za 24 lata będzie można jeszcze usłyszeć Mazurka na Mistrzostwach Świata. Czytajcie, a się dowiecie!
18.06.2014, 100 Bieg Łukasza Kulczewskiego, słowami Jubilata:
W środę wystartowałem w Parku Osobowickim w VIII Dziesiątce Artemisu. Start wypadł mało okazale. Czas jaki osiągnąłem to 39.19. Zająłem 5 miejsce na 61 osób i 2 w kat. M30. Biegło mi się ciężko i muszę trochę luźniej popracować bo zmęczenie organizmu daje o sobie znać. Czas może byłby lepszy, ale około 8 kilometra poczułem ból w lewym udzie i odpuściłem nie chcąc ryzykować jakiegoś głębszego urazu.
Chciałem tylko jeszcze powiedzieć że był to mój 100 start w zawodach (w ciągu 2,5 sezonu startowego). Na te sto startów składają się między innymi:
- 2 maratony górskie
- 3 maratony uliczne
- 12 półmaratonów
- 30 dyszek
no i około 50 innych biegów na dystansach od 3 do 30 kilometrów.
Vamos Amigos!!!
Łukaszu. Życzymy Ci, abyś po następnej "setce" ciagle utrzymawał wysoką formę. Dziękujemy Ci, że jesteś z nami!
14.06.2014 II Nocny Półmaraton Wrocław
Przed chwilą zakończył się Półmaraton Wrocław. Bardzo dobrze pobiegli nasi zawodnicy. Dzielnie walczyli. Wielu poprawiło rekordy życiowe.
Chylimy czoła przed Wami!!!
Wyniki zawodników KB Vamos Amigos:
-
Kulczewski Łukasz; czas: 01:24:46; miejsce: 101;
-
Budnik Łukasz; czas: 01:30:39; miejsce: 297;
-
Stefaniak Mariusz; czas: 01:36:44; miejsce: 664; REKORD ŻYCIOWY!!!
-
Cieślak Mariusz; czas: 01:36:55; miejsce: 685;
-
Kościański Nestor; czas: 01:41:54; miejsce: 1188; REKORD ŻYCIOWY!!!
-
Jamroziński Michał; czas: 01:44:47; miejsce: 1524; REKORD ŻYCIOWY!!!
-
Kosenda Dominik; czas: 01:55:02; miejsce: 2687; REKORD ŻYCIOWY!!!
-
Zając Tomasz; czas: 01:59:57; miejsce: 3276;
-
Siemko Monika; czas: 02:00:00; miejsce: 3281; REKORD ŻYCIOWY!!!
-
Rusiecki Paweł; czas: 02:00:44; miejsce: 3365; REKORD ŻYCIOWY!!!
Na zdjęciu Tomek i Monika na trasie półmaratonu (zdjęcie: Sławek Wiśniewski)
7-8.06.2014, Park Run i Bieg Piastów Śląskich
W sobotę, 7 czerwca, o poranku, Jacek Fedorowicz i Łukasz Kulczewski pobiegli, na dystansie 5 km, nad Odrą, w biegu Park Run. W zawodach wzięło udział 57 zawodników. Jacek zajął 3 miejsce, z wynikem 17.45, a Łukasz 7, z czasem 19.26. Zwycięzca osiągnął czas 17.26.
W niedzielę, 8 czerwca, Jacek Fedorowicz wystartował w Brzegu, w Biegu Piastów Śląskich. Tym razem dystans wynosił 10 km. Start i metę usytuowano na kameralnym Stadionie Miejskim posiadającym bieżnię tartanową.
Punktualnie o 11.00 wystartowało 193 zawodników i 50 zawodniczek. Trasa prowadziła ulicami Brzegu i ocienionymi alejkami parkowymi, przez co upał był, na tym odcinku, mniej dokuczliwy.
Jacek Fedorowicz ukończył bieg na 3 miejscu, z wynikiem 36.51. Do zwycięzcy stracił 29 sekund.
31.05.-01.06.2014, Następny etap - Himalaje
Biegaliśmy w minioną sobotę wysoko. Wysoko było w Karkonoszach, gdzie Łukasz Kulczewski walczył na trasie Maratonu Chojnik. Wysoko było także w płaskim Wrocławiu. Łukasz Budnik i Mariusz Cieślak pokonali dystans 49 pięter w biegu Sky Tower Run, po 1142 schodach. W nagrodę za wysiłek, po osiagnięciu mety, mogli rozkoszować się panoramą Wrocławia.
Zaczynamy od Łukasza Kulczewskiego i jego startu w Karkonoszach.
Trasa maratonu biegła przez przedgórze oraz główne pasmo Karkonoszy, po polskiej i czeskiej stronie, przez lasy, skalne ścieżki i górskie granie. Start miał miejsce w Jeleniej Górze, w dzielnicy Sobieszów, pod zamkiem Chojnik; meta na zamku. Cały dystans wyniósł ponad 43 kilometry. Aby uzmysłowić Wam skalę przedsięwzięcia Łukasza publikujemy profil trasy tego maratonu górskiego (zaczerpnięty ze strony organizatora biegu: chojnikmaraton.pl).
Łukasz po biegu wysłał sms's: "Byłem 41 z czasem 5:24:35. Dystans 43,7 km. Było ciężej niż w zeszłym roku na Maratonie Gór Stołowych. Stopy mam zmasakrowane." Dodajmy od siebie: na "płaskiej" trasie Maratonu Wrocław, w 2013 roku, Łukasz uzyskał 2 godziny 56 miniut. Góry czynią różnicę...
Maraton Chojnik ukończyło 191 zawodników. Zwycięzca przebiegł dystans w czasie: 3:55:46. Ciekawie wyglądają wyniki drugiego i trzeciego zawodnika (3:56:34 i 3:56:35 - co oznacza, że trochę się pościgali na ostatnim podbiegu...)
Łukasz Budnik i Mariusz Cieślak, i innych blisko 500 "Alpinistów", biegało w sobotę, w górę, po schodach Sky Tower. W biegu Sky Tower Run zajęli odpowiednio 74 i 137 miejsce. Łukaszowi osiągnięcie 49 piętra zajęło 7 minut 51 sekund, a Mariuszowi 8 minut 26 sekund. W biegu zwyciężył Piotr Ślęzak (czas: 6 minut, 22 sekundy).
Łukasz Budnik 3 godziny przed startem po schodach Sky Tower rozgrzewał się w 3 Biegu Grand Prix Parków Wrocławskich na dystansie 6,5 km,
ZAJMUJĄC 3 MIEJSCE WŚRÓD 58 STARTUJĄCYCH!!!
Czas Łukasza: 21.31. Gratulacje!!!
W niedzielę (1.06) Dominik Kosenda zajął 168 miejsce (wśród 497 startujących) w V Biegu dla Maćka. Dystans, nieco mniejszy niż 10 km, przebiegł w 48 minut 32 sekundy. Szkoda, że nie było pełnych 10 km - życiówka zostałaby "zrobiona."
24.05.2014, Biegaliśmy w Łodzi i Siechnicach
Sobotnie popołudnie minęło naszym zawodnikom w Siechnicach i Łodzi. W tych dwóch miastach biegano na dystansie 10 km.
W Łodzi Mariusz Stefaniak uczestniczył w Dwunastym Biegu Ulicą Piotrkowską. W gronie 2952 zawodników zajął 251 miejsce. Bieg ukończył z wynikiem 42:25, co jest Jego nowym rekordem życiowym. Forma Mariusza rośnie. To po "życiówce" w opolskim półmaratonie, sprzed dwóch tygodni, kolejny rekord. Gratulujemy!
W Siechnicach, w V Biegu o Puchar Burmistrza, wystartowało 4 naszych klubowiczów. Rywalizowało z nimi 410 innych zawodników. Dzielnie nas reprezentowali:
Beata Zając, Tomek Zając, Łukasz Kulczewski i Łukasz Budnik.
Najwyższe miejsce (12) zajął Łukasz Kulczewski (czas: 38:51). Za Nim przybiegł Łukasz Budnik (13 miejsce, czas: 39:19).
Beata i Tomek wbiegli równocześnie na metę. Oboje uzyskali wynik: 53:33, zajmując 262 i 261 miejsce.
Wielkie Brawa należą się zwłaszcza Beacie za ten bieg. To bardzo dobry rezultat! W swojej kategorii wiekowej Beata była siódma.
Dziękujemy Wam za starty. Vamos Amigos!
20.05.2014, Stary kogut nie może albo jeszcze może
Henry Szuplak na swoim blogu pisze dla nas dzisiaj o "Kogutach" i kurczakach. Wsłuchuje się w głosy londyńskiej ulicy, analizuje ligę angielską, porusza zjawisko grup docelowych i jak zwykle, raczy nas przepisem na danie właściwe dla "długodystansowców".
18.05.2014, Sukces Nestora w Kopenhadze
Tuż po południu przyszedł sms od Nestora, który, w tłumaczeniu z języka nestorowego na urzędowy, brzmiał: "Kopenhaga zdobyta!"
Nestor jechał do duńskiej stolicy po "życiówkę". Jego dotychczasowy najlepszy wynik, uzyskany w ubiegłym roku w Berlinie, wynosił: 3:53:47. W Kopenhadze pobiegł o 50 sekund szybciej! Rekord został ustanowiony!
3:52:57
Nestor pobiegł w równym tempie, wręcz szkoleniowo. Zwróćcie uwagę na systematyczną poprawę miejsca, po 21 km. Ręce same składają sie do oklasków. Statystykę biegu prezentuje poniższa tabela, zaczerpnięta ze strony organizatora maratonu. A na zdjęciu Nestor z Arkiem, sympatykiem naszego klubu, który osiągnął czas: 3:31:18 (1775 miejsce).
17.05.2014, Kolejny świetny bieg Łukasza Kulczewskiego!
W sobotę Łukasz zajął 3 miejsce w klasyfikacji generalnej w I Biegu Doliną Zimnicy w Lubinie. Dystans 15 kilometrów ukończył w czasie 57 minut i 24 sekund. A do zwycięzcy stracił zaledwie 26 sekund. Gratulujemy! Do mety dotarło 89 zawodników.
Relacja Łukasza:
I Bieg Doliną Zimnicy odbył się w miejscowości Obora (k. Lubina). Był to bieg crossowy z punktem kulminacyjnym na szczycie Góry Wędrowca (203 m. n.p.m.). Bieg postanowiłem wykorzystać jako ostatni sprawdzian sprzętu i odżywek przed czekającym mnie za 2 tygodnie Chojnik Maratonem. Test sprzętu wypadł pozytywnie, a dodatkowo wskoczyłem na pudło w klasyfikacji generalnej.
Co do samego biegu to mój sprzęt pomiarowy pokazał, że do 15 kilometrów troszkę zabrakło (około 200 metrów) więc rekordu nie można uznać. Ale zważywszy na to, że było to bieg crossowy jestem bardzo zadowolony z osiągniętego czasu. Biegliśmy leśnymi i polnymi drogami. pośród kałuż i wysokich traw.
Na początku biegu czwórka zawodników szybko zyskała około 200-metrową przewagę. Ja biegłem na piątej pozycji, ale około 3 kilometra spadłem na szóstą. Przykleiłem się do zawodnika, który mnie wyprzedził i tak biegnąc, około 6 kilometra, dopadliśmy dwóch zawodników z czołówki, którzy zaczęli za ostro (na mecie stracili około 3 minuty). Prowadząca dwójka cały czas była około 200 metrów przed nami. Po osiągnięciu najwyższego punktu na trasie ( 8 kilometr) zawodnik z którym biegłem poprosił o zmianę. Zamieniliśmy się miejscami i ruszyliśmy w pogoń za czołówką. Biegło mi się dobrze i około 10 kilometra pomyślałem, że jest szansa powalczyć o trzecie miejsce. Postanowiłem lekko podkręcić tempo i zobaczyć jak zareaguje na to mój rywal. Zauważyłem, że powolutku traci dystans. Na 12 kilometrze był bufet. Widząc, że zawodnik biegnący za mną udaje się po wodę, ominąłem punkt z wodą i szybko ruszyłem do przodu. Dzięki temu odskoczyłem na jakieś 50 metrów i powolutku powiększałem przewagę. Czołówki niestety już nie dogoniłem, ale przybiegnięcie na 3 miejscu w całym biegu sprawiło mi wiele satysfakcji.
Cieszę się tą chwila bo wiem, że za dwa tygodnie, gdy będę się zmagał w maratonie górskim już taki miło nie będzie.
11.05.2014 IV Maraton Opolski
W niedzielę Dominik K0senda i Mariusz Stefaniak startowali w Opolu; pierwszy z naszych reprezentantów w Maratonie, a drugi w Półmaratonie:
-
Dominik Kosenda, z wynikiem 4:20:48 ukończył maraton na 151 miejscu, wśród 199 sklasyfikowanych. To poprawiony o ponad 10 minut wynik z września 2013 roku. Wygrał Kisang Simon z Kenii (2:23:13).
"Rozwój biegowy Dominika obserwuję od dwóch lat. Wtedy naopowiadałem Mu "bajek" o cudzie maratonu, a On uwierzył. I został z nami. I podjął trud przygotowań. Pierwszy maraton ukończył we wrześniu 2013, z czasem 4:31:05. Po nim zaczął przygotowywać się dzielnie do nowego maratonu. I jak widać, po rezultacie, kolejny bieg, na trudniejszej niż wrocławska trasie, przyniósł poprawę. Czy jest to spełnienie marzeń Dominika? Wiem, że nie. Będzie walczył we wrześniu o kolejną życiówkę. I swoje wyniki będzie poprawiał. Spytacie dlaczego? Bo ma cechę charakterystyczną dla zawodników KB Vamos Amigos. Jest konsekwentny i pracowity. Jego żona, Ewa, mawia: "To terminator." Gratuluję Dominiku wytrwałości!
Jacek
-
Mariusz Stefaniak, zmagał się, od kilku biegów, z poprawą życiówki w półmaratonie. I tym razem wybiegał wymarzony rezultat. W towarzystwie 381 zawodniczek i zawodników zajął 52 miejsce. Czas 1:37:08 jest o ponad minutę lepszy od dziesięcioletniego, dotychczas najlepszego wyniku Mariusza. Brawo, świetnie, gratulacje!
O swoim starcie w Półmaratonie Opolskim pisze Mariusz:
"Bieg zrealizowany zgodnie z planem. Ukończyłem szczęśliwy, z rekordem życiowym. Planowałem czas całości 1:38. Średnie tempo na początku 4:38 / km. Na 16 km(bufet) trochę zwolniłem (ok.4.50 / km), ale brałem dwa kubeczki z wodą, bo w każdym było mniej niż 75 ml!!! Ostatni kilometr przebiegłem w 3:49!
Pogoda super, na początku 13 stopni, delikatne chmury i ustawienie na starcie, ok. 10 metrów od linii. Nie było tłoku i przepychania się. Trasa trochę technicznie trudna, dużo ostrych zakrętów i parę kilometrów po kostce brukowej, biegałem więc ten odcinek po chodniku - bezpieczniej.
Po swoim biegu podawałem odżywki Dominikowi biegnącemu maraton, potem zaczekałem, aż skończy masaż i udaliśmy się do biura zawodów. Tam niestety czekała na nas przykra niespodzianka - zabrakło posiłków...
Teraz odpoczynek, chyba zasłużony i zbieranie gratulacji, hehe..."
Pozdrawiam
Mariusz Stefaniak
Vamos Amigos
10.05.2014 VI Bieg Wokół Rancza
Łukasz Budnik, pobiegł w Nadolicach, w corocznym biegu Wokół Rancza, na dystansie 10 km. Z wynikiem 40:46 zajął 22 miejsce. Bieg ukończyło 162 zawodników.
Jakby tego było mało, dzień wcześniej, był 10, wśród 66 zawodników, w IX Biegu Wyspiańskiego we Wrocławiu (czas: 19:23 na 5,2km).
11.05.2014 III Bieg Szpota w Swarzędzu
Nasza Poznanianka, Ania Sipowicz, dała o sobie znać w Swarzędzu, gdzie walczyła na 10-cio kilometrowej trasie. Z czasem 51:26 zajęła 1430 miejsce.
Biegi uliczne to droga przez mękę! Nie wiem skąd to moje średnio pozytywne nastawienie do tego typu zawodów…Bieg Szpota jest super eventem. Bardzo fajnie zorganizowane zawody. Zbiegło nas się prawie 3300 zawodników. Na mecie owoce i woda do woli. To mój drugi bieg, gdzie były jabłka... moje ulubione owoce! Przechodząc do sedna. Tego dnia nie mogłam się zmobilizować do wstania. Przez moją głowę przechodziły myśli typu: "czy ja muszę biec? Co się stanie jak nie pobiegnę? Czy ja „przebiegam” życie? Dlaczego mam tak wcześnie wstawać?" Pytania raczej dotyczą tematów egzystencjalnych niż biegania, a zawody raczej miały mało z tym wspólnego! Ot takie kobiece nastawienie do rywalizacji!
Wstałam i stanęłam w wielkich "bólach" na starcie. Forma moja kiepska. W głowie myśli przeróżne. Patrzę na lewo, patrzę na prawo.. trochę przed siebie i... widzę egzaminatora, u którego zdawałam na prawo jazdy, na kategorię D. …u którego nie zdałam. Zaznaczam, że udało mi się dopiero za czwartym razem!
Ruszyliśmy, tłum zaczął powoli się przesuwać, ja i egzaminator również. Nastąpiła krótka, bardzo miła wymiana słów, były gratulacje i życzenia powodzenia. "Mój" egzaminator okazał się świetnym biegaczem, poprowadził mnie równym tempem pod samą metę. Oboje wbiegliśmy na linię w czasie około 51min i chyba gdyby nie on i te jego dobrze widoczne zielone skarpety, mój wynik nie byłby taki. Szkoda, że te zawody to nie egzamin, bo przyznam szczerze, że zdałabym go całkiem nieźle. Refleksja?!
W przyszłym roku też się zapiszę i pobiegnę. Kogo spotkam? Jeszcze nie wiem!
Pozdrawiam z Poznania. Ania
04.05.2014 Majówka Vamos Amigos
Pracowicie spędzili majowy weekend zawodnicy KB Vamos Amigos:
-
Największą pracę wykonał Łukasz Budnik startując w XIII MARATONIE JELCZ -LASKOWICE MEMORIALE BARBARY SZLACHETKI. Łukasz ukończył bieg na 21 pozycji. Do mety dobiegło 173 zawodników. Czas Łukasza to 3:20:25. Wynik ten pozwolił Mu zająć II miejsce w kategorii M30. Brawo!
-
W ramach MEMORIAŁU BARBARY SZLACHETKI miał miejsce także bieg na dystansie 10,5km. Wystartowało 207 zawodników, a wśród nich Dominik Kosenda. Nasz zawodnik zajął 98 miejsce, z czasem 52:57. A juz za tydzień Dominik pobiegnie w Maratonie Opolskim. Trzymamy kciuki;
-
W I Kępińskim Biegu Ulicznym na dystansie 10 km nie zawiódł Łukasz Kulczewski. W bardzo mocnej stawce zawodników zajął 36 miejsce z wyśmienitym czasem 37:10. To Jego drugi rezultat w karierze. Czekamy na złamanie bariery 37 minut! Na zdjęciu: Łukasz dobiega do mety.
-
W XXXII Krapkowickim Biegu Ulicznym, także na dystansie 10 km, 18 miejsce, w stawce 592 zawodników, zajął Jacek Fedorowicz. Wynik 37:16 dał II miejsce w kategorii M40;
26.04.2014 XXVI Złotnickie Biegi Przełajowe - w opisie Łukasza Kulczewskiego
W dniu 26.04.2014 dwóch zawodników naszego klubu wzięło udział w XXVI Złotnickich Biegach Przełajowych - Memoriale Sławka Bobowskiego. W tym roku wszyscy myśleli, że już nic nowego nie da się wymyślić względem trasy. Ale koledzy z WKB Piast stanęli na wysokości zadania. Przygotowali maksymalnie crossową trasę. Bieg składał się z 2 ponad 3 kilometrowych pętli. Każda pętla miała pełno zakrętów i wbiegaliśmy, i zbiegaliśmy z każdego wzniesienia, które się w tym parku znajduje. Sam osobiście nie sądziłem, że da się tutaj zrobić 3 kilometrową pętlę. Teraz już wiem, że się da. I aż boje się pomyśleć co organizatorzy wymyślą następnym razem. Do zawodów przystąpiło 123 zawodników, z czego 120 osób osiągnęło metę. Zwycięzcą został Kamil Makoś z Bolesławca, który 6,15 km trasę pokonał w czasie 21.33. Z naszych zawodników na 10 miejscu uplasował się Łukasz Kulczewski który trasę pokonał w 23.59. Dało mu to dodatkowo 3 miejsce w kat. M30. Drugi z naszych reprezentantów Łukasz Budnik zakończył zawody na 22 miejscu, w czasie 26.08.
13.04.2014 London Marathon - widziane z boku.
Relacja Henryka Szuplaka.
Kenijczyk Wilson Kipsang triumfował podczas Maratonu Londyńskiego. Rekordzista świata ustanowił rekord trasy czasem 2:04:29. Wśród pań najlepsza była jego rodaczka Edna Kiplagat z czasem 2:20:21. Faworyt gospodarzy Mo Farah, który debiutował na tym dystansie przybiegł na metę ósmy. Mistrz olimpijski na 5 i 10km nie krył swojego rozczarowania i zapowiedział, że "powróci, bo nie chce tego tak zostawić". Co ciekawe, najlepszych przez pewien czas jako pace maker prowadził legendarny Haile Gebrselassie.
Maraton w Londynie to nie tylko wydarzenie sportowe, ale także ogromna impreza charytatywna. Większość spośród 36 tysięcy biegaczy dotarła na metę w dobrych nastrojach. Przed startem BBC pokazała historię człowieka, który dwa lata temu miał umrzeć, ale doczekał się na dostawę szpiku kostnego. Razem z dawcą, który uratował mu życie spotkali się dziś aby wspólnie zmierzyć się z dystansem. Budujące. W taki piękny dzień jak dziś Londyn prezentuje się wspaniale. Wśród wiwatujących tłumów pokazuje to co ma najlepsze. Życzę Wam, abyście doświadczyli tego kiedyś w biegowych butach.
Henryk
A dzisiaj na blogu okołokulinarnym Henryka znajdziecie Jego najnowszy wpis, w którym przeczytacie nie tylko o wybornej zupie, która przyszła ze Wschodu.
W sobotę Łukasz wystartował w Półmaratonie Przytok. Zajął w nim 9 miejsce, osiągając czas 1:24:17. Gratulujemy Łukaszu.
Relacja z biegu poniżej.
W Warszawie, w II Orlen Warsaw Marathon, biegł nasz Przyjaciel, Tomek Regimowicz. Do mety przybiegł na 74 miejscu, w doskonałym czasie 2:48:10. Sklasyfikowano 5812 zawodników. Piękny wynik Tomku!
XII Półmaraton Przytok – 12.04.2014 – relacja Łukasza Kulczewskiego
Jako że ostatnio nasi reprezentanci mierzyli się z dystansem półmaratonu, to ja także postanowiłem podjąć taką próbę. Chęć rozprawienia się z tym dystansem była we mnie duża.
W zeszłym tygodniu (4-6.04.2014) uczestniczyłem w obozie biegowym Pasterka Running Camp. Były to trzy dni intensywnych treningów, podczas których przebiegłem prawie 50 kilometrów w górskim terenie. Obóz był świetny. Doświadczenie Piotra Herzoga i Marcina Świerca jest olbrzymie. Dodatkowo udzielali oni odpowiedzi na wszystkie nasze pytania. Przed samym obozem nie bardzo wierzyłem, że w niecałe 3 dni da się przekazać jakąś większą wiedzę, ale teraz wiem jak bardzo się myliłem. Treningi były zróżnicowane, blok wykładowy bardzo ciekawy, a ćwiczenia ogólnorozwojowe niezwykle męczące. Trudy tego obozu czułem jeszcze do środy poprzedzającej półmaraton.
Półmaraton w Przytoku miałem już pobiec w zeszłym roku, ale się nie udało, ze względu na inne priorytety w tamtym czasie (Orlen Marathon). Dlatego też w tym roku nie widziałem już żadnej przeszkody aby wystartować w tym biegu. Trasa była reklamowana przez mojego sąsiada, który dwa lata temu się z nią zmagał. Przedstawiał ją jako wymagającą, pełną podbiegów i zbiegów. To mnie trochę martwiło, bo ciągle miałem w głowie to co zrobiła ze mną Sobótka w tym roku. Ale może właśnie ze względu na tę Sobótkę postanowiłem podjąć wyzwanie. Chciałem zmierzyć się ze swoimi słabościami, które dopadły mnie podczas Półmaratonu Ślężańskiego.
Analizując profil trasy łatwo zaobserwować, że pierwsza połowa dystansu jest z góry, a druga wręcz odwrotnie w większości jest pod górę. Czyli sytuacja odwrotna niż w Sobótce. Trochę się głowiłem jak rozegrać taki bieg, ale doszedłem chyba do najprostszego wniosku: pierwsza połówka musi być szybsza od drugiej. Inaczej się nie da.
Start zaplanowano na godzinę 11.00. Do zawodów przystąpiło 308 zawodników, z których znałem dwie osoby: moich dwóch sąsiadów, którzy także postanowili zmierzyć się z tym dystansem. W związku z tym, że występowałem na obcym sobie terenie, byłem nieznany miejscowym zawodnikom, jak i miejscowi zawodnicy byli mi nieznani. Dzięki temu głowa była wolna i nie zastanawiałem się kto jest ode mnie szybszy (jak to ma często miejsce we Wrocławiu). No i wystartowaliśmy. Pierwszy zakręt – mijam kilku zawodników i po kilometrze zauważam, że przede mną jest 5 zawodników. Tego się nie spodziewałem. Popatrzyłem na tempo, dosyć szybko więc nieco zwolniłem. Po chwili mija mnie dwóch szybkobiegaczy i ląduję na 8 pozycji. Zaraz za mną biegnie spora grupka, która spokojnie sobie dyskutuje i żartuje. Pomyślałem, że tylko kwestią czasu jest kiedy się rozpędzą i mnie wchłoną, jak peleton uciekającego kolarza. Ale ja biegłem swoje. Na pierwszym punkcie z wodą (9 km) nadal byłem na 8 pozycji, a grupka jakby była dalej ode mnie. No, ale zaraz miały zacząć się podbiegi, które wszystko zweryfikują. Bieg do 13 km był bez historii, ale wtedy pojawił się kryzys. Coś się zacięło – osobiście mam wrażenie że jeszcze mój organizm nie przystosował się do biegania w wyższych temperaturach. Ciągle jest jakby w zimowym letargu. Wyższe temperatury szybko mnie wykańczają, ale wiedziałem, że zaraz, za 14 kilometrem, jest punkt z wodą. Liczyłem na jego moc. Przed bufetem dogania mnie kolejny zawodnik i spadam na 9 pozycję. Biorę butelkę z wodą (rewelacyjne rozwiązanie, niestety spotykane tylko na zagranicznych biegach) i spokojnie biorę łyki, a resztą wody się polewam. I to zadziałało. Odżyłem. Popatrzyłem jak sytuacja wygląda za mną i doszedłem do wniosku że muszę się zebrać w sobie aby zachować pozycję w pierwszej 10 biegu. Lekko podkręciłem tempo i zauważyłem, że zaczynam uciekać przeciwnikowi. Wiedziałem, że po 18 kilometrze jest już lekki zbieg do mety, i jeśli nie dam się do tego momentu dogonić to utrzymam pozycję do końca. Tak też się stało. Niezagrożony z prawie minutową przewagą przekroczyłem linię mety.
Czas 1:24:16 – to jakby nie patrzeć drugi mój najlepszy wynik w mojej krótkiej karierze biegacza. Ciężko porównać go do wyniku z płaskiego Półmaratonu Lwa Legnickiego (1:22 w 2013 roku), ale najważniejsze jest to, że przełamałem się po Sobótce. Dodatkowym miłym akcentem było wysokie 9 miejsce wśród 307 zawodników, którzy dobiegli do mety. Moi sąsiedzi także mogą uznać wyjazd do Przytoku za udany. Arek po raz pierwszy złamał barierę 1:40, a Andrzej w swoim drugim Półmaratonie poprawił się o 5 minut (2.10).VAMOS AMIGOS!!!
12.04.2014 XII Półmaraton Przytok - wysokie miejsce Łukasza Kulczewskiego.
06.04.2014. Dzisiaj słów wiele o półmaratonach. Biegaliśmy je w Polsce, a także poza ojczyzną.
Zaczynamy od Ani Naszej Drogiej!
Ania Sipowicz ruszyła na trasę VII Półmaratonu Poznańskiego. Wspólnie z Anią pobiegło 6650 zawodników. Reprezentantka KB Vamos Amigos bieg ukończyła w czasie 01:49:23. Zajęła 2494 miejsce ogółem i 195 wśród 1584 kobiet. Gratulujemy Aniu! Zwyciężył Kibiwott Mark Kangogo (1:02:43). A na zdjęciu Ania S i Ola S.
Relacja Ani
Moje emocje po niedzielnych zawodach już opadły. 7 Półmaraton Poznań już za mną. Nie byłam nastawiona na wielki sukces, wręcz przeciwnie, ogarnął mnie stres związany z tym, że nie pokonam trasy na miarę swoich możliwości. Moje treningi były spontaniczne, co dodatkowo spotęgowało moje wątpliwości do takiego stopnia, że zastanawiałam się czy brać udział w zawodach. Ostatecznie odsunęłam te myśli i zaczęłam się zastanawiać nad strategią. Jak się najlepiej przygotować, jak odpocząć gdzie się ustawić na linii startu? Pierwsze moje myśli krążyły wokół strefy 1:45. To był czas, który chciałabym uzyskać. Jednak doświadczenie biegacza weryfikuje szybko różnice między chcieć a móc. Postanowiłam biec tym razem z peacemakerami na 1:50. Pierwszy raz, tempo które powinnam utrzymać, a jeżeli poczuję się na tyle silna na ostatnim odcinku to pozwoli mi ono zachować moc i przyspieszyć na końcu. Plan okazał się strzałem w dziesiątkę, a panowie peacemakerzy, którzy nas prowadzili spisali się na medal. Byłam pod niesamowitym wrażeniem. Fenomenalnie prowadzili grupę. A na 17 kilometrze, po wyjściu z ostatniej prostej, podzielili się. Jeden prowadził, a drugi zamykał grupę. Zawodnicy, którzy nie mieli mocy zostali wprowadzeni do środka i mobilizowani przez pozostałych, wręcz nie wolno było się rozdzielać. Ostatni kilometr był z górki. Ci co mieli siłę jeszcze dołożyli. Ja również. Udało mi się jeszcze urwać 30 sekund i wbiegłam na metę z czasem 1:49:23. Strategia biegu pt. "cała trasa w jednym tempie" przemawia do mnie najbardziej i sprawdza się u mnie fenomenalnie. Nie ukrywam, że na wynik musiałam pocisnąć, ale ostatecznie komfort po zawodach był wysoki. Może dlatego, że zawody były świetnie przygotowane. Nie był to mój pierwszy półmaraton w Poznaniu, jednak jeden z najlepszych. W maju startuję na 10 Km Szpota w Swarzędzu. Trzymajcie mocno kciuki. Pozdrawiam z wiosennego Poznania. Ania
05.04.2014. Sportisimo Prague Half Marathon.
Praski Półmaraton Mariusza Stefaniaka.
W rodzinnym mieście Józefa Szwejka, miał miejsce 20 Półmaraton Praski!
Do stolicy Czech wybrał się Mariusz Stefaniak. Godnie nas reprezentował, ustanawiając swój rekord życiowy na tym dystansie. Pobiegł w czasie 01:41:02. Poprawił swój najlepszy, dotychczasowy rezultat o 48 sekund!
Ale, gdy zatrzymał stoper, bezpośrednio po biegu, ten wskazał czas: 01:37:38. Cieszył się więc Mariusz niezmiernie, a potem, po podaniu oficjalnych danych czuł rozczarowanie, że nie osiągnął wyniku poniżej 1 godziny 40 minut.
Mariuszu takie jest bieganie! Czasami jesteśmy w euforii, bo osiągnęliśmy dobry wynik. Innym razem zawiedzeni, bo pomimo treningów, nie przekroczyliśmy granicy czasu, o której myśleliśmy. Nie ustawaj w pracy! Jesteśmy z Tobą, trzymamy kciuki! Cel swój zrealizujesz! A tymczasem świętujemy z Tobą Twój rekord życiowy!!!
A oto kilka słów od Mariusza:
W Pradze atmosfera była wspaniała. Co kilometr grały zespoły muzyczne lub była muzyka grana przez DJ. Na trasie były 3 dłuuuuuuuuuugie strefy nawadniania i 3 odżywiania (pół banana, kawałek pomarańczy i cukier) i nie było problemów! Przed startem, i po, zawodnicy byli w zamkniętej, ogrodzonej strefie, do której można było dostać tylko po okazaniu numeru startowego.
Pogoda idealna, 14 stopni; trochę pochmurno.
Jedynym mały minus: było ciasno na rozgrzewce.
Zwycięzca biegu uzyskał fantastyczny czas: 59 minut 22 sekundy.
I teraz coś fajnego: Ogromna liczba kibiców,tysiące i to na całej trasie!
Krzysztof osiagnął czas 01:44:13, a Marceli 01:57:05! Wygrał Leonard Komon z Kenii (59 minut 14 sekund).
Naszym Przyjaciołom gratulujemy wyników i dziękujemy za zdjęcia, które nam przesłali.
Foto: Iza Radaczyńska.
06.04.2014. 34. Berliner Halbmarathon
W ubiegłym tygodniu, zaprzyjaźnieni z naszym klubem, Krzysiek Radaczyński i Marceli Łukaszewski pobiegli w Berlinie.
06.04.2014. XIV Medio Maraton Madrid czyli rewanż za 10 maraton
Kilka tygodni temu pobiegłem swój dziesiąty maraton. Przygotowywałem się do niego bardzo rzetelnie. W ciągu czterech miesięcy przebiegłem ponad 1300 km. Celem był wynik poniżej 2 godzin 50 minut. I podobnie, jak w opisywanym wyżej, praskim biegu Mariusza, tak i mi nie udało sie wówczas zrealizować założonego celu (wynik był słabszy o 7 minut od planowanego). Szukałem rewanżu. I nadarzył się!
W środę przyjechałem do Madrytu. Dowiedziałem się, że 6 kwietnia odbędzie się tutaj półmaraton. I chociaż nie mogłem zmierzyć się ponownie z dystansem 42 km 197 m, to postanowiłem powalczyć na trasie o połowę krótszej. Zapisałem się i w niedzielny poranek stanąłem na starcie, wśród 17 tysięcy uczestników.
O 9.15 rozpoczęło się! A gdy ruszyliśmy, usłyszałem ze wszystkich stron: "VAMOS, VAMOS, VAMOS!!!" - tak się tutaj dopinguje biegaczy!
Podbiegi, zbiegi i cel nie stracić z oczu prowadzących na czas 1.2o. Do 2 km biegłem 50 metrów za nimi. Od 3 do 12 km razem z grupą zawodników chcących uzyskać wskazny rezultat. Od 13 km już samodzielnie. Pierwsze oznaki poważnego zmęczenia przyszły na podbiegu, po 18 km. Na 20 km, ponownie wznoszącym się ku górze, biec już można było tylko siłą woli. Pomyślałem: "To jest chwila, którą trzeba wykorzystać!" I w bólu biegłem. A meta była coraz bliżej! 500 metrów, 300 metrów, 97 metrów do końca!
Ból, zmęczenie i.... na wielkim zegarze na linii mety:
1.19.43!!!
REKORD ŻYCIOWY!
Zająłem 130 miejsce. Do mety dotarło 16 949 Biegaczy. Zwyciężył Kenijczyk Peter Emase Lemuya (01:02:00)
Rewanż się udał. Gdy wracałem do hotelu, oklaskiwałem Tych, którzy jeszcze byli na trasie i myślałem o magii biegów długodystansowych. Gdy startujemy w zawodach, cierpimy, chcąc osiagnąć dobry wynik. A jednocześnie, po skończonym biegu, wiemy, że będą kolejne...
Na zdjęciu z lewej strony stoję razem z Israelem Canamo Valera i Jego rodziną. Israel prowadził bieg na 1.20. Do 12 km biegłem z Nim. Po biegu podziękowałem. Wspomniałem także, że nasz klub nazywa się, z hiszpańskiego, Vamos Amigos Wrocław. Uśmiechnął się, życząc nam sukcesów biegowych.
Jacek
30.03.2014. II GP Parków Wrocławskich
Trzech zawodników KB Vamos Amigos Wrocław wzięło udział w pierwszym biegu w II GP Parków Wrocławskich. Na 7,5 km trasie, wśród 93 biegaczy, nasi zawodnicy zajęli następujące miejsca:
-
7 - Łukasz Kulczewski - czas 27:1712;
-
12 - Łukasz Budnik - czas 28:2125;
-
25 - Mariusz Cieślak - czas 31:59;
Dzisiaj, na terenie Akademii Wychowania Fizycznego, odbyło się wręczenie nagród, za rozgrywane, od listopada 2013 do marca 2014 roku, biegi przełajowe na Osobowicach "GRAND PRIX Z BIEGIEM NATURY".
W tym czasie miało miesjce 6 biegów, w których wzięło udział 303 biegaczy.
Cały cykl wygrali: Jacek Sobas (1 miejsce), Tomasz Sobczyk (2) i Piotr Ślęzak (3).
Zawodnicy KB. Vamos Amigos zajęli następujące miejca:
-
Jacek Fedorowicz - 7 w klasyfikacji generalnej i 2 w kategorii wiekowej mężczyzn 35 - 49 lat. Dekoracja tej kategorii przedstawiona jest na trzecim zdjęciu od góry. Za nieobecnego Jacka nagrodę odebrał Łukasz. Na podium widzimy naszych przyjaciół: Tomka Regimowicza - zwycięzcę kategorii, Pawła Pelca i Andrzeja Bieniasa;
-
Łukasz Kulczewski - 12 generalnie i 2 w kategorii wiekowej mężczyzn 16 - 34 lata. Łukasz występuje na dwóch zdjęciach z lewej strony;
-
Łukasz Budnik - 21 generalnie i 11 w kategorii 16 - 34 lata. Widzimy Go na zdjęciu pierwszym, po prawej ręce Łukasza Kulczewskiego, wśród nagrodzonych za udział we wszystkich biegach;
Aby być sklasyfikowanym należało wystartować w co najmniej 4 z 6 biegów. Przypomnijmy, że w cyklu (lecz w mniejszej liczbie biegów niż 4) startowali także:
-
Mariusz Stefaniak;
-
Mariusz Cieślak;
-
Marek Brodziak;
-
Dominik Kosenda;
-
Henryk Kurnol;
-
Roman Rostek;
-
Janek Rostek;
Wszystkim naszym zawodnikom dziękujemy za starty i zapraszamy na kolejną edycję Z biegiem natury, od listopada 2014.
Poniżej zdjęcie nagród dla Łukasza i Jacka.
Z Półmaratonem Ślężańskim jest jak z filmami indyjskimi "czasem słońce, czasem deszcz" (lub śnieg). Dwa lata temu było gorąco, rok temu mrożąco, a w tym roku znowu ciepło. Na starcie stanęła liczna reprezentacja KB Vamos Amigos (to nasz rekord frekwencji w tym biegu!). Zawody ukończyło 3281 biegaczy, a wśród nich:
-
Łukasz Kulczewski, 102 miejsce, czas: 01:27:45. Dzielnie walczył o pierwszą setkę. W przyszłym roku będzie w "pięćdziesiątce";
-
Mariusz Cieślak, 382 miejsce, czas: 01:36:20. Sześciokrotnie brał udział w półmaratonie w Sobótce i tym razem uzyskał swój nalepszy czas na tej trasie. Gratulacje!;
-
Nestor Kościański, 1185 miejsce, czas: 01:49:3042. Ten rezultat jest dobrym prognostykiem przed czekającym Nestora w maju maratonie w Kopenhadze. A będzie tam "celował w wynik poniżej 4 godzin" Powodzenia!
-
Grzegorz Łocan, 1501 miejsce, czas: 01:53:42. To "życiówka" Grześka w półmaratonie. Krok po kroku idzie chłopak do przodu. Jesienią liczymy na start Grzegorza w maratonie;
-
Henryk Kurnol, 1874 miejsce, czas: 01:58:42. Słowa uznania należą się za pokonanie bariery 2 godzin. Henia wspierała rodzina na trasie, napoje podawała koleżanka biegnąca (na zdjęciu z lewej strony - chyba, że dokonujemy nadinterpretacji sytuacji przedstawionej), a w utrzymaniu tempa wspomagał Mariusz. Gratulujemy Henryku wyniku i liczymy na kolejne udane starty;
-
Mariusz Stefaniak, 1879 miejsce, czas: 01:58:43. Wykonał bardzo dużą pracę. Był "zającem" dla Henia i doskonale się wywiązał z powierzonej roli, co widać po rezultacie Henryka. Sprawdzian możliwości Mariusza będzie miał jednak miejsce za dwa tygodnie w Pradze. Trzymamy kciuki;
-
Dominik Kosenda, 2140 miejsce, czas: 02:02:49. Celem Dominika był wynik poniżej 2 godzin. Tym razem się nie powiodło, ale na treningu, na płaskiej trasie, dystans ten pokonywał już szybciej. Dominik sumiennie pracuje, więc o Jego wyniki, w przyszłości, jesteśmy spokojni;
Brawo Panowie! Byliście dzielni w wysiłku!
Relacja Dominika Kosendy z VII Półmaratonu Ślężańskiego:
Siedem miesięcy temu wziąłem udział w swoim pierwszym półmaratonie - w Henrykowie. Uzyskany czas nie był bardzo satysfakcjonujący, a bieg naprawdę dla mnie ciężki - zupełnie inne bieganie niż na treningach. Tym razem miało być inaczej. Półmaraton w Sobótce miał być jednym ze sprawdzianów w trakcie przygotowań do mojego drugiego maratonu. Obawiałem się tego startu (nie to, że nie przebiegnę) bo wiedziałem ile wysiłku kosztował mnie półmaraton w Henrykowie. W drodze do Sobótki na duchu nie podtrzymał mnie Nestor, który stwierdził że półmaraton w Sobótce jest gorszy (tzn. trudniejszy) niż ten w Henrykowie. Na parking wjechaliśmy ok. 2 godz. przed startem biegu - to pozwoliło na błyskawiczny odbiór pakietu i wciąż dużo czasu do startu. Herbata z cukrem i cytryną przed biegiem jeszcze chyba nikomu nie zaszkodziła, więc wypiliśmy ją w gimnazjalnej stołówce dzieląc się swoimi aktualnymi planami treningowymi i planami startów. Potem rozgrzewka i spacer na linię startu. Wtedy Nestor mnie jeszcze kusił na start za pacemakerem na 1:50:00, ale wiedziałem, że to póki co poza moimi możliwościami. Ustawiłem się trochę przed pacemakerem na 2:00:00 i z takim zamiarem ruszyłem. Na początku spokojnie - zgodnie z planem. Mimo, że ruszam z grupą która powinna się na finiszu znaleźć w połowie stawki to przez pierwsze 2 km ciągle wyprzedzam - spotykam także Krzysztofa Radaczyńskiego, który tym razem biegnie z koleżanką i jej pomaga. Po 5 km widzę, że obok mnie przebiega pacemaker na 2 godz. Podejmuje decyzję - biegnę za nim. Ale widzę, że gość biegnie za szybko jak dla mnie - zaciskam zęby i myślę - spróbuję, najwyżej odpuszczę albo pobiegnę tak aby mieć go w zasięgu wzroku, Pacemaker biegnie niespokojnie - od brzegu do brzegu szosy, a poza tym w pierwszym punkcie nawadniania nie bierze wody (ja musze zatrzymać się i chwilę poczekać na wypełniony wodą kubek). Po chwili oczekiwania patrzę a pacemakera ju nie widać. Następnie długi czas podbiegów - tempo spada, sił coraz mniej i ....zbieg. Tam nogi same biegły do mety i uważałem, żeby nie biec za szybko ,a po 14km, znowu punkt nawadniania. Wypatruje mnie Mariusz Stefaniak i mówi "jak chcesz biec z nami to teraz chodź za mną bo holuję Henia". Chciałem pobiec za nimi, ale Mariusz narzucił takie tempo, że nawet nie podjąłem próby dogonienia ich. Biegnę - sił coraz mniej. Widzę kolejny podbieg a na jego końcu wodopój - jakoś tam dobiegam a tam kolejna niespodzianka - sam musiałem znaleźć kubek, poprzepychać się wśród zawodników, nalać sobie wody i pobiec dalej. Nogi jak drewno nie pozwalają na dobry wynik, ale biegnę. Od 20 km zaczynam wyprzedzać. Widzę zawodnika leżącego w rowie (podawano mu tlen), mijam kolejne metry i słyszę krzyki ludzi. Brak mapy w pamięci powoduje, że zapominam gdzie jest meta i nie mogę zrozumieć dlaczego na zegarku widzę już ponad 21 km a meta jest w rynku. Nagle weryfikuję swój błąd i finiszuję - mijam kolejnych zawodników, ale na ostatnich metrach zaczynają mnie łapać skurcze łydek - niedobry znak. Wpadam na metę, odbieram medal i idę po posiłek. Czas - minimalne minimum osiągnięte - o 5 minut poprawiłem wynik z Henrykowa, po cichu jednak liczyłem na złamanie w tych warunkach czasu 2 godzin. Spotykam uśmiechniętego Łukasza Kulczewskiego, który tego dnia jest najlepszym zawodnikiem naszej drużyny. Zjadamy makaron, robimy zdjęcia i podsumowujemy bieg.Nie chciałem biec tego półmaratonu w górach, z uwagi na męczące podbiegi, ale musiałem pobiec półmaraton by przygotować się do wiosennego maratonu. Następny półmaraton (o ile dojdzie do skutku) to 14 czerwca impreza we Wrocławiu - na płaskim terenie mam zamiar poprawić czas z treningu, ale póki co maraton po drodze... Za 6 tygodni. Vamos Amigos!
15.03.2014. X Maniacka Dziesiątka
W Poznaniu, w sobotę, z udziałem 3153 zawodników odbyła się X Maniacka Dziesiątka. Dzielnie walczyła na trasie Nasza Droga Poznańska Zawodniczka Ania Sipowicz.
-
Ania zajęła 1632 miejsce w stawce wszystkich uczestników;
-
Wśród kobiet była 165 na 818 startujących;
-
Uzyskała wyśmienity czas: 49.05! Brawo Aniu!
16.03.2014. Dziesiątka czyli Jedenastka WROACTIV
W dziesiątce, a właściwie jedenastce WROACTIV, biegu rozgrywanym, w okolicach Stadionu Miejskiego we Wrocławiu pobiegli zawodnicy KB Vamos Amigos:
-
Łukasz Kulczewski, 95 miejsce, czas: 41.59 (na 11 km; na 10 km: 38.49);
-
Łukasz Budnik, 119 miejsce, czas: 42.43 (11 km; na 10 km: 39.30);
-
Mariusz Stefaniak, 441 miejsce, czas: 47.42 (11 km; na 10 km: 43.51);
-
Mariusz Cieślak, 243 miejsce, czas: 44.51 (10 km);
-
Roman Rostek, 718 miejsce, czas: 50,14 (11 km; na 10km: 46.16);
-
Janek Rostek, 1126 miejsce, czas: 54.17 (11 km; na 10 km: 50.12);
-
Grzegorz Łocan, 768 miejsce, czas: 50:43 (na 10 km:);
Bieg ukończyło 1775 osób.
Swoimi wrażeniami z biegu podzielili się z nami Romek Rostek i Łukasz Kulczewski.
Romek ujmuje bieg lapidarnie: Bieg był przekomiczny, bo większość pobiegła o kilometr więcej (jedno okrążenie stadionu), ktoś nie oznaczył we właściwy sposób trasy. Byłem wielce zdziwiony, kiedy po dwóch-trzech kilometrach mijałem ludzi, którzy biegli niemalże spacerowo, a ja biegłem w najszybszym możliwym dla siebie tempie. Potem okazało się, że to są ci, którzy nie biegli dodatkowego kilometra. Od organizatorów mamy dwie wersje wyników: pierwotną, z tym dodatkowym kilometrem, a także po odjęciu kilometra (przebiegaliśmy przez linię startu po raz drugi). Ten zweryfikowany wynik to moja życiówka, co planowałem, ale nie spodziewałem się, że aż takie dobre tempo uda mi się utrzymać (46:16). Jestem więc bardzo zadowolony, po kontuzji biegam dużo szybciej niż przed.
Łukasz podaje nam wersję epicką: Coś ostatnio reprezentanci naszego Klubu nie mają szczęścia do atestowanych dyszek. Nie udało nam się bieganie w Trzebnicy no i niestety w dniu 16 marca mieliśmy małą powtórkę z rozrywki.Ale zacznijmy od początku. Po raz pierwszy we Wrocławiu została zorganizowana dycha na atestowanej trasie. Była więc szansa atakować własne rekordy życiowe, co wielu z nas pewnie planowało. Na starcie prawie dwa tysiące biegaczy, którzy pomimo mocnego wiatru i zacinającego deszczu postanowili podjąć wyzwanie. Postanowili nie tylko zmierzyć się z własnymi słabościami, ale także z iście sztormowymi warunkami pogodowymi. Wśród uczestników było 7 zawodników KB Vamos Amigos Wrocław. Ale jak przecież wszyscy wiemy, reprezentantów naszego Klubu nic nie zatrzyma w biegu.Po niewielkich problemach ze startem gdzie, każdy chciał być jak najbliżej startu, ruszyliśmy. Na początku mieliśmy obiec stadion i ruszyć na ulicę. Analizowałem i oglądałem trasę wcześniej, więc sporym zaskoczeniem było dla mnie, że czołówka rusza na drugie okrążenie wokół areny zmagań Euro 2012. I tu (podobnie z resztą jak w Trzebnicy) ruszyłem za czołówką, choć coś mi mówiło, że chyba mieliśmy pobiec inaczej. Ale pomyślałem także, że przecież czołówka walcząca o zwycięstwo raczejtakiego błędu nie mogła popełnić. Ale niestety popełniła. Po około 250 metrach drugiego okrążenia wokół stadionu, dogoniliśmy koniec wyścigu. Czyli teraz zamiast być na czele wyścigu byliśmy na jego końcu. Przede mną około 1600 zawodników, których powinienem wyprzedzić, aby myśleć o jakiejś dobrej pozycji. Bo o dobrym czasie już raczej musiałem zapomnieć.Nie ukrywam że w tamtym momencie byłem wściekły na całą sytuację. Jakieś tam cele chciałem zrealizować, a tu już po kilometrze wiedziałem, że ich nie zrealizuję. Za szybko jak dla mnie bieg się zakończył. Po raz pierwszy pomyślałem, że odpuszczam i rezygnuję z dalszego biegu. Ale my przecież nigdy się nie poddajemy. Pomyślałem więc o kolejnym wyzwaniu; próbie przebicia się do przodu. Przede mną rzeka biegaczy, a prawie na końcu ja. Podjąłem rękawicę i zacząłem przeć do przodu.Zacząłem biec, ale cały czas nie mogłem się rozpędzić. Co chwilę bieg slalomem, zwalnianie, wyprzedzanie, hamowanie. Mordowałem się strasznie. Biegłem krawężnikami, trawnikami; byleby do przodu. Na pierwszym pomiarze byłem 532! Czyli już około 1000 biegaczy wyprzedziłem. No ale walczyłem dalej. Po minięciu czwartego kilometra doganiam Łukasza B. który na pierwszym pomiarze był ponad 100 pozycji przede mną. Pozdrawiam go i prę dalej do przodu.Na półmetku byłem na 140 pozycji i walczyłem dalej. Po nawrocie miałem wiatr w plecy i skończyło się bieganie slalomem. Stawka się rozciągnęła i wyprzedzanie stało się łatwiejsze. 8 kilometr - 107 pozycja. Na nawrocie widzę Łukasza B. , który biegnie świetne zawody i depcze mi po piętach. Zbieram się w sobie na ostanie kilometry i walczę dalej. Wpadam na stadion i robię rundę wokół niego. Na 300 metrów przed metą uderza we mnie wiatr, który wręcz mnie postawił. Prędkość spadła i patrzącna innych biegaczy miałem wrażenie że oglądam jakiś bieg w zwolnionym tempie, no ale w końcu docieram do mety. 95 pozycja.Zaraz po biegu byłem naprawdę mocno zawiedziony. Spodziewałem się perfekcyjnej imprezy, bo znałem osoby które podjęły się tego wyzwania. A tu taka niespodzianka. Byłem zły. Po biegu nie chciałem zostawić na organizatorach suchej nitki, ale z czasem przyszła refleksja. Ten się nie myli co nic nie robi. Wyszło jak wyszło. W świat znowu poszła informacja, że we Wrocławiu na biegu były problemy. Mówi się trudno. Za rok kolejna szansa dla organizatorów Dziesiątki Wroactiv. Ja jestem pewny, że tymrazem wszystko się uda.Wieczorem dostałem sms’a od Datasport z korektą mojego wyniku. Odjęto czas tego pierwszego okrążenia wokół stadionu. Problem polega na tym że to okrążenie przebiegliśmy w tempie wyścigowym, a drugie okrążenie niestety było już przebiegnięte w całej rzece biegaczy no i później trzeba było wyprzedać co tez odbiło się na wyniku. Dlatego ja przyjmuję za swój wynik czas dla tych 11 kilometrów, bo taki dystans faktycznie przebiegłem. Czas który otrzymałem wieczorem jest po prostu mocnonierzetelny i trudno mi się do niego w jakikolwiek sposób ustosunkować.VAMOS AMIGOS!!!
16.03.2014. Heniek i Jacek spotkali się w Barcelonie
A gdy się już spotkali to pobiegli w barcelońskim maratonie.
Henryk pobiegł w czasie 04:45:05, a Jacek 02:57:24;
Komentarz Henryka do dzisiejszego maratonu:
"Mi się ta impreza przestała podobać w okolicach połówki"
zdjęcia: Agnieszka W. - Londyńska
8.03.2014. Ostatni Bieg "Z Biegiem Natury" za nami!
W ostatniej edycji biegu na Osobowicach wystąpiło pięciu naszych zawodników. Wszyscy uzyskali świetne wyniki:
-
Łukasz Kulczewski, 10 miejsce, czas: 18.17 (najlepszy wynik na tej trasie);
-
Łukasz Budnik, 17 miejsce, czas: 19.11 (rekord życiowy);
-
Dominik Kosenda, 88 miejsce, czas: 22.40 (rekord życiowy);
-
Roman Rostek, 96 miejsce, czas: 22.54 (rekord życiowy);
-
Janek Rostek, 115 miejsce, czas: 23.33 (rekord życiowy);
Czekamy na ogłoszenie wyników całego Grand Prix. Na podium w swoich kategoriach wiekowych znajdą się Łukasz Kulczewski i Jacek Fedorowicz. Z niecierpliwością czekamy na wyniki klasyfikacji drużynowej.
9.03.2014 Łukasz Kulczewski i Łukasz Budnik wystartowali w II Crossie Trzebnickim. Na masakrycznej (jak ją nazwał Łukasz K.), 10 kilometrowej trasie (góra - dół) zajęli odpowiednio 11 i 15 miejsce, uzyskując 42.15 i 43.37.
-
A w niedzielę (16.03) KB Vamos Amigos biegnie we Wrocławiu na 10 km. Start o 11 spod Stadionu Miejskiego!
1.03.2014. Dobry wynik Mariusza Cieślaka w biegu Park Run Wrocław!
W sobotę, Mariusz Cieślak, zajął V miejsce, wśród 32 zawodników, w kolejnym biegu z cyklu Park Run.
-
Mariusz przebiegł dystans 5 km, w czasie 21.24. Gratulujemy!
zdjęcie Mariusza wykonane przez organizatorów Park Run;
-
A już 8 marca ostatni bieg z cyklu Z Biegiem Natury.
-
Walczymy o wysokie miejsce w klasyfikacji drużynowej. Zapraszamy zawodniczki i zawodników KB Vamos Amigos na start!
-
15.02.2014. KB Vamos Amigos na trasie V-go Biegu Z Biegiem Natury!
V bieg Grand Prix Z Biegiem Natury za nami. Do końca cyklu pozostał tylko jeden bieg (8.03). Szansę na wysokie miejsca, w całym cyklu, w swoich kategoriach wiekowych, mają Łukasz Kulczewski i Jacek Fedorowicz.
Po raz kolejny byliśmy widoczni na trasie. Klub reprezentowało siedmiu zawodników. Po raz pierwszy "Z Naturą" pobiegli Ojciec i Syn Rostkowie oraz Henryk Kurnol. Oni i inni zawodnicy na zdjęciach (wskaż 12 różnic).
Wyniki biegu. Do mety dobiegło 218 osób. Miejsca i czasy zawodników KB Vamos Amigos:
-
Jacek Fedorowicz, 5 miejsce, czas: 17.37 (rekord życiowy);
-
Łukasz Kulczewski, 13 miejsce, czas: 18.41;
-
Łukasz Budnik, 27 miejsce, czas: 20.12;
-
Marek Brodziak, 38 miejsce, czas: 21.00 (rekord życiowy);
-
Roman Rostek - 94 miejsce, czas: 23.29;
-
Henryk Kurnol - 135 miejsce, czas: 25.03;
-
Janek Rostek - 140 miejsce, czas: 25.27;
Zapraszamy wszystkich zawodników KB Vamos Amigos na ostatni, VI bieg Z Biegiem Natury (8.03.2014). Przybądźcie i biegnijcie bo możemy jako klub być wysoko w klasyfikacji drużyn.
A w niedzielę (16.02) o 5.50, trzech uczestnikow sobotniego biegu pojechało na, 18 kilometrowy, trening na Ślężę. Szczyt zdobyliśmy, co zostało udokumentowane zdjęciami.
08.02.2014. 14 Zimowy Bieg Piasta!
Relacja Łukasza Kulczewskiego
Dnia 8 lutego postanowiłem wystartować w 14 Zimowym Biegu Piasta. W tym roku zmieniono dystans. Teraz zamiast 6 km mieliśmy do przebiegnięcia 10 km. Ja osobiście wolałbym na początku sezonu pobiec ten krótszy dystans, gdyż obecnie, treningi, które wykonuję, są maksymalnie w drugim zakresie. W związku z tym miałem pewne obawy czy dam radę wytrzymać te 10 km w szybkim tempie.Na starcie wiele znajomych twarzy, z którymi rozmawiamy o przygotowaniach do nowego sezonu. Na starcie spotykam naszego nowego kolegę klubowego Mariusza, który, już w naszej oficjalnej koszulce, także przystąpił do zawodów. Rozgrzewkę wykonuję z naszymi zaprzyjaźnionymi biegaczami Dominikiem Samotijem i Marcinem Sakowskim. Jak się później okazało rozgrzewkę miałem z późniejszym zwycięzcą tego biegu.
Przed startem minutą ciszy oraz startem honorowym uczciliśmy pamięć naszego kolegi z tras Adama Palichleba, który niestety w styczniu przegrał najtrudniejszą walkę w swoim życiu.
Chwilkę po jedenastej nastąpił start właściwy. Od razu było widać jak wszystkim brakowało rywalizacji. Zaraz po starcie wszyscy ruszyli ostro do przodu. Na pierwszym kilometrze wyprzedziło mnie około 50 osób. Popatrzyłem na tempo, 3:45, więc normalnie, a wszyscy śmigają obok mnie jak petardy. Ale jak wiadomo każda petarda ma ograniczony zasięg i tak też było tym razem. Biegnąc swoim równym tempem powolutku przesuwałem się do przodu. Pierwsze 3 kilometry bez przygód, na 4 kilometrze dopadł mnie kryzys z którym walczyłem do 7 kilometra. Ostatnie 3 kilometry to cały czas powolne przesuwanie się do przodu. Na ostatnim kilometrze stoczyłem jeszcze walkę z jednym z biegaczy. Wyprzedzenie go pozwoliło mi załapać się do pierwszej dwudziestki zawodów. Mój wynik końcowy to 38:24 i 19 miejsce. Jak na początek sezonu to jestem zadowolony. Dokładnie rok temu startując w biegu Wrocławska Dycha miałem czas ponad minutę gorszy. Ciężko więc nie być zadowolonym. Oby to był drobny prognostyk przed całym sezonem.
Mariusz Cieślak dobiegł na 87 pozycji z czasem 45:33. Bieg ukończyło 289 zawodników.
A cały bieg wygrał Dominik Samotij w niesamowitym czasie 34:18. Piękne otwarcie sezonu.
Następny start: V bieg Z Biegiem Natury (15.02.2014).
W miniony weekend (od 31.01 do 2.02) Mariusz był na obozie biegowym prowadzonym przez mentora martończyków polskich - Jerzego Skarzyńskiego. Z obozu wrócił nie tylko z wrażeniami, ale z wiedzą, którą z nami się podzieli. Poniżej zamieszczamy sprawozdanie Mariusza, wraz z opisem prowadzonych przez Jurka treningów.
Przedstawiamy taże zdjęcie Mariusza z obozu w Mrzeżynie
-
Mariusz - drugi z lewej strony, obok Niego Jerzy Skarżyński;
Sprawozdanie Mariusza z obozu szkoleniowego Jurka Skarżyńskiego:
Wrażenia z obozu prowadzonego przez Jerzego Skarżyńskiego są kapitalne. Jurek jest bardzo miły i towarzyski, mega przyjazny, mega pozytywnie nastawiony do ludzi. Sypie anegdotami ze swoich biegów (do tej pory przebiegł 155 000 km!!!). Bardzo fajnie spędza się z Nim czas. Odpowiada na wszystkie pytania. Od razu uzyskuje się fachowe informacje. Każdy z nas z pewnością na takim obozie wiele może się dowiedzieć. Wykonując przy nim określone ćwiczenia natychmiast korygowane są błędy.
A teraz o obozie. Więcej miejsca poświęcę tutaj na opis zajęć, abyście mogli zapoznać się ze specyfiką treningów Jerzego.
Przyjechałem w czwartek (30.01), o szóstej wieczorem, do dawnego obiektu wojskowego, położonego w lesie iglastym, w którym obecnie mieści się ośrodek wypoczynkowy.
W sumie na obozie było 7 osób i Jerzy. Przyjechali z Warszawy, Poznania, Szczecina, Goleniowa i oczywiście z Wrocławia. Zaczęliśmy od wieczornego spotkania organizacyjnego, a następnego dnia zajęcia „ruszyły pełną parą.”
Dzień 1 (piątek)
Dzień szkoleniowy rozpoczęliśmy, o 9.00, wykładem odnoszącym się do treningu, odżywek, strojów itp.
Trening 1.
Następnie ruszyliśmy na 5 – kilometrowy spokojny bieg. Po nim miała miejsce gimnastyka rozciągająca i gimnastyka siłowa. Ćwiczenia gimnastyki siłowej były następujące:
-
Scyzoryki;
-
Małyszki (ręce wzdłuż tułowia, unoszenie nóg i rąk do góry);
-
Nożyce;
-
Podnoszenie tułowia i nóg na łokciach (leżymy na plecach i podnosimy tułów opierając się na łokciach);
-
Podnoszenie tułowia i nogi (leżymy na brzuchu i podnosimy się na łokciach, jednocześnie wspierając na palcach stóp. Po podniesieniu się jedną nogę podnosimy do góry, następnie opuszczamy i z drugą wykonujemy to samo);
-
Leżenie bokiem na podłodze, rękę zginamy w łokciu, wysuwamy ją do przodu. Podnosimy całe ciało i opieramy na stopach, a następnie drugą rękę i nogę podnosimy do góry;
-
20 pompek;
Ćwiczenia te wzmacniają mięśnie brzucha i grzbietu, które ułatwiają przyśpieszenie w trakcie biegu. Należy je wykonywać co najmniej trzy razy w tygodniu (wskazane nawet pięc razy), najlepiej po treningu biegowym, gdy organizm jest jeszcze rozgrzany. Istotna jest regularność wykonywania tych ćwiczeń.
Trening 2.
Wb1: 5km i gimnastyka rozciągająca z ćwiczeniami:
-
w truchcie krążenie ramion (10 do przodu, 10 do tyłu);
-
w truchcie, skręty tułowia, w prawo, w lewo (po 10 razy);
-
w pozycji stojącej, kręcenie biodrami, w prawo, w lewo (po 10 razy);
-
w pozycji stojącej, wyprostowanej: ruchy głową w lewo i prawo (10 razy);
-
w pozycji stojącej, lewą rękę unosimy nad głową i przeciągamy ciało w lewą stronę (10 razy);
-
skłony tułowia i wyprost z głębokim wdechem, wydechem (10 razy);
-
w kuckach, dotykanie prawym kolanem lewej stopy, a następnie lewym kolanem do prawej (10 razy). Ćwiczenie to ma pobudzić mięśnie czworogłowe i dwugłowe;
-
w pozycji stojącej ręce splecione nad głową i pchamy głowę do klatki piersiowej i z powrotem, głową odpychamy dłonie (10 razy);
-
skrętoskłony z twarzą w dół oraz skrętoskłony z twarzą skierowaną za rękę, w górę (po 10 razy);
-
obroty stopy w jedną i druga stronę (10 razy);
-
wypad nogi do przodu, opieramy dłonie na kolanie i pogłębiamy skłony (po 10 razy na każdą nogę);
-
rozciąganie mięśnia Achillesa (po 10 razy);
Ćwiczenia trwają około 15 minut.
Po rozciąganiu przeszliśmy na salę i ćwiczyliśmy z piłkami lekarskimi.
Dzień 2 (sobota)
Trening 1.
Na początku 3 km truchtu. Potem 6 km drugiego zakresu. Każdy w tempie, przy którym nie zostaje przekroczone jego tętno maksymalne. Ja biegłem w tempie po 4.40 / km (tętno wynosiło 168). Po tym biegu mieliśmy 2 – 3 minuty na uspokojenia, następnie 2 minuty koncentracji, po której ruszaliśmy do biegu nazywanego przez Jurka „3M”
Charakterystyka „3M”:
-
minuta szybkiego biegu;
-
potem 3 minuty truchtu;
-
minuta szybkiego biegu (nieco szybciej niż podczas pierwszej minuty);
-
kolejne 3 minuty truchtu;
-
i ostatnia minuta biegu szybciej niż poprzednia (każda z minutówek powinna być minimalnie szybsza od poprzedniej). Ja biegałem w tempie około 4 minut na km;
„3M” to ćwiczenia ułatwiające przyśpieszenia przed samą metą. Umożliwiają podjęcie dodatkowego wysiłku w chwili zbliżania się do linii końcowej biegu;
Trening 2.
Wb1: 5km i siła biegowa, czyli skipy i wieloskoki. Jurek powiedział, że najbardziej wartościowym skipem jest skip A. Skipy należy wykonywać nie za szybko, lądując na śródstopiu. Ręce powinny aktywnie pracować. W moim przypadku Jurek zasugerował abym ramionami poruszał swobodniej.
Dzień 3 (niedziela)
Wycieczka biegowa. W zależności od planów startowych inne były dystanse dla uczestników obozu. Mój dystans wynosił 16 km
Rozmowy indywidualne!
W piątek i sobotę odbywały się rozmowy indywidualne z każdym z uczestników. Trwały mniej więcej 45 minut. Każdy prezentował swoje wyniki, czasy uzyskiwane na zawodach i treningach. Rozmawiając ze mną Jurek zwrócił uwagę na dużą rozbieżność między rezultatami osiąganymi na 10 km i w półmaratonie. Zalecał trenować 4 razy w tygodniu: dwa razy wybieganie, w tym jedno dłuższe 16 - 18 km, na trzecim treningu siła biegowa, na czwartym bieg w drugim zakresie + 3M. Trzy razy w tygodniu, po treningu, dochodzi gimnastyka siłowa (można jednak nawet po każdym treningu).
Starty
Zalecał aby nie startować często. Należy wybrać kilka biegów w roku i na nich się skupić. Wskazywał, że roczna liczba startów nie powinna przekraczać 20. Dwa razy w roku należy robić roztrenowanie, w listopadzie (po zakończeniu sezonu) i w lipcu, po pierwszej części sezonu (10 dni). Jurek zalecał także, po roztrenowaniu w lipcu, rozpocząć szybkie bieganie na treningach tj. wb3 i wytrzymałość tempową.
Gdy powiedziałem, że chcę w najbliższym czasie pobiec 5 km (Z Biegiem Natury), 10 km i półmaraton (w Pradze, 5 kwietnia) zalecił rezygnację ze startu na 5 km i poświęcenie tego czasu na realizację planu treningowego i mocny trening.
Superkompensacja
Po półmaratonie, mniej więcej po 2 tygodniach, występuje zjawisko superkompensacji (wzrostu wydolności). Startując na 10 km możemy osiągnąć bardzo dobry wynik.
Wiedza fakultatywna
Jurek zalecał: Jeśli mamy słabe nogi to powinniśmy na treningach zrobić więcej podbiegów. Jeśli mamy problemy z oddechem (brak powietrza w płucach w trakcie biegu) to należy biegać (szybko, w tempie wb3) odcinki 300 metrowe, 1000 metrowe.
Rehabilitacja:
-
raz w tygodniu solanka (w wannie rozpuszczamy sól);
-
chodzimy do saunay
-
korzystamy z krioterapii;
-
używamy skarpet kompresyjnych;
-
jeśli nie mamy kontuzji to nie korzystamy za często z masaży (organizm sam ma złagodzić ból);
-
śpimy co najmniej 7 godzin na dobę (właściwa jest także drzemka po treningu);
-
po każdym treningu wypijamy izotonik;
-
stosujemy odżywki, suplementy, witaminy;
04.02.2013. Mrzeżyno - obóz szkoleniowy z Jurkiem Skarżyńskim - relacja Mariusza Stefaniaka
26.01.2013. Bukareszt - w poszukiwaniu nowych tras biegowych.
Biegać gdzieś trzeba. Dlaczego nie w Bukareszcie? Co prawda miasto jest zasypane śniegiem, ale to nie jest problem dla nas. Stolica Rumunii zaprasza.
W Bukareszcie czeka na nas piękna ścieżka biegowa. Przy Bulevardul Regina Elisabeta jest park o dźwięcznej nazwie PARCUL CISMIGIU (czyt. czysmidżiu). Teraz, jak widać na zdjęciach, jest tam mnóstwo śniegu. Na zamarźniętym stawie dzieci jeżdżą na łyżwach. Zawsze, podczas moich wcześniejszych wizyt, widziałem też biegaczy. Ale dzisiaj nie widziałem nikogo biegającego, a szkoda bo przecież kolejny bieg "Z Biegiem Natury" już za trzy tygodnie. Kilku Bukaresztańczyków chciałoby pobiec 15 lutego we Wrocławiu. Warunek jest jeden: muszą dojechać, a wyjechać ze stolicy Rumunii jest bardzo trudno. Droga do Constanty jest zamknięta, a autostrada do Pitesti, którą jedzie się w stronę Węgier zasypana śniegiem. Samoloty nie latają. Śnieg ciągle pada. Pługopiaskarki nie są w stanie odśnieżać. Jeśli do października drogi nie zostaną odblokowane to ...przyjdzie mi wziąć udział w tutejszym maratonie (www.bucharest-marathon.com).
Załączam dla Was zdjęcia:
-
Bulevardul Nicola Balcesku;
-
Strada Boteanu;
-
Park Cismigiu;
Nagrody roku 2013
Kapituła KB Vamos Amigos przyznała dwie nagrody (VAMOSY) za rok 2013:
-
W kategorii "Zawodnicy Roku":
-
Wszystkim Biegaczom KB Vamos Amigos za gorące serca i wsparcie rehabilitacji Marty Sucharskiej. Dziękujemy Wam Przyjaciele!
-
-
W kategorii "Zdjęcie Roku":
-
Kibicom Tomka Zająca na trasie Maratonu Wrocław, za pasję, radość, zabawę!
-
"Powinieneś tę Żonę na rękach nosić"
Łukasz Kulczewski na stronach "maratonów polskich" zamieścił, 7.01.2014 roku, tekst, w którym barwnie pisze o swojej przygodzie biegowej. Genezą rozpoczęcia tej przygody była "pewna różnica zdań", w wyniku której postanowił wrócić do domu biegiem. Co było konsekwencją "tej różnicy" dowiecie się czytając wpis naszego rekordzisty, pod względem liczby startów, w ciągu jednego roku (54 biegi w 2013).
Na głównej stronie "maratonów polskich" wpis Łukasza umieszczony był przez tydzień. Przeczytało go blisko 1800 osób!
Najbliższe starty KB Vamos Amigos:
Już w sobotę (18.01.2014) ścigamy się Z Biegiem Natury na Osobowicach. Start o 11.00.
Klub Biegacza Vamos Amigos Wrocław